W tej sytuacji termin zaplanowanego na 20-21 grudnia kongresu wyborczego trzeba będzie po raz kolejny przełożyć. Na kiedy? Dzisiaj jeszcze nie wiadomo. Nieoficjalnie jako najbardziej realny podawany jest dopiero koniec stycznia 2022.
To jednak może być "gwoździem do trumny" dyscypliny, gdyż Międzynarodowy Komitet Olimpijski ma w dniach 29 stycznia - 1 lutego potwierdzić dyscypliny, które znajdą się w programie igrzysk w Paryżu w 2024 roku.
Oficjalnym powodem opóźnienia w terminie publikacji list kandydatów na szefa IWF jest zwłoka, do jakiej doszło na skutek zbyt wolnej weryfikacji kandydatów przez niezależny panel ekspertów.
Nieoficjalnie wiadomo jednak, że na liście zgłoszeń było wielu kandydatów uwikłanych w afery, jakie miały miejsce w organizacji za czasów "panowania" byłego prezesa Węgra Tamasa Ajana. Także planowane miejsce obrad kongresu IWF - Taszkent w Uzbekistanie nie było najlepiej wybrane, jak uważa wielu działaczy, wyniki głosowania tam przeprowadzonego byłyby podważane jako zmanipulowane.
Nieoficjalnie wiadomo, że weryfikacja kandydatów, która była prowadzona przez londyńską firmę non-profit Sport Resolutions, wykluczyła prawie połowę potencjalnych osób na wszystkie stanowiska w IWF.
W opinii ekspertów ze Sport Resolutions, wielu obecnych członków zarządu IWF zostało uznanych za niekwalifikujących się. Kandydaci indywidualni zostali o tym już poinformowani, a ponieważ w IWF nie ma wewnętrznej procedury odwoławczej, będą musieli wystąpić do sądu, aby zakwestionować decyzję panelu.
Pełniący tymczasowo obowiązki szefa Brytyjczyk Mike Irani przyznał, że sytuacja jest trudna, ale IWF przyjął szczegółowe i rygorystyczne procedury na początku tego roku i musimy je przestrzegać, jeżeli chcemy poprawić nasze notowania w MKOl.
W IWF od ponad półtora roku trwa kryzys. Podnoszeniu ciężarów coraz bardziej grozi usunięcie z programu igrzysk olimpijskich w Paryżu, jeżeli nie zajdą zasadnicze zmiany kadrowe - uważa prezes amerykańskiej federacji Phil Andrews. Jego zdaniem, tylko odejście wszystkich działaczy związanych z dawnym prezesem Ajanem może spowodować, że ciężary nie stracą statusu dyscypliny olimpijskiej.
Obecny szef IWF Brytyjczyk Mike Irani nie ma zaufania władz Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. On jest człowiekiem z dawnego układu, gdy rządził Ajan. Inni członkowie władz także. Bez zmian los dyscypliny jest przesądzony - twierdzi Andrews.
Amerykanin miał nadzieję, że obecne władze IWF, zarządzane przez Iraniego, ustąpią na Kongresie IWF w Dausze, który miał się odbyć w lipcu. Później został przesunięty na 8 września, ale i tego terminu nie dochowano.
82-letni Ajan stał na czele IWF przez 20 lat. W tej organizacji działał od 1976 roku, najpierw jako sekretarz generalny. W kwietnia 2020 zrezygnował z funkcji szefa federacji w związku z ciążącymi na nim podejrzeniami o różnego rodzaju nieprawidłowości.
Miał tolerować ukrywanie przypadków dopingu, co ukazano w wyemitowanym 5 stycznia 2020 przez telewizję ARD filmie dokumentalnym. Powszechną praktyką miało być także pomijanie przy kontrolach antydopingowych czołowych zawodników, w tym medalistów igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata.