Od pierwszego stycznia Sosin jest zawodnikiem piątej drużyny ligi greckiej – AO Kavali. To obok Euzebiusza Smolarka, który kilkanaście dni temu także znalazł zatrudnienie w tym klubie, najciekawszy transfer polskiego zawodnika w otworzonym właśnie okienku transferowym.

Reklama

Sosin był tym, który torował Polakom drogę do cypryjskich drużyn. Na Cyprze długo traktowano go jako prawdziwą gwiazdę. Jerzego Engela, który prowadził w czasie kariery trenerskiej kilka tamtejszych drużyn, wcale to nie dziwi. – Łukasz prezentował się na Cyprze fantastycznie i świetnie reklamował tam polski futbol. Jego nazwisko to firma. Był czterokrotnym królem strzelców i w Apollonie, i w Anorthosisie, a z tym drugim klubem wywalczył przecież awans do Ligi Mistrzów. Wygrywał nie tylko rankingi na najlepszego zawodnika ligi cypryjskiej, kandydował także do miana sportowca roku na Cyprze. Osiągnął tam wszystko, co mógł – mówi DGP były selekcjoner.

Liga ogórkowa

Sosin zaczął karierę na Cyprze w sezonie 2002/03, czyli w czasie, kiedy tamtejszą ligę traktowano mało poważnie. Wśród piłkarzy najczęstszym jej określeniem było „ogórkowa”. Rok wcześniej najlepszym strzelcem Cypru został przecież Wojciech Kowalczyk. Za gruby o kilka kilogramów, kończący karierę jechał na Cypr po to, by się poopalać, a tymczasem został jedną z ligowych gwiazd. Marcin Żewłakow, piłkarz APOEL-u Nikozja, przestrzega jednak przed upraszczaniem sprawy. – Sam jestem napastnikiem i wiem, że strzelić 28 goli w jakiejkolwiek lidze to nie lada wyczyn – mówi. 28 goli Sosin strzelił na Cyprze w sezonie 2005/06 w barwach Apollonu Limassol. Wtedy też po raz pierwszy został mistrzem Cypru. Drugi raz mistrzowski tytuł zdobył już w 2008 r. w barwach Anorthosisu Famagusta. Podczas ośmiu lat gry na Cyprze polski napastnik wystąpił w 188 meczach i zdobył 122 bramki. To może robić wrażenie.

Reklama

Polski atak marzeń

Największe zrobiło na właścicielu AO Kavali, Stavrosie Psomiadisie. Bogaty Grek wymyślił sobie, że w tym roku jego drużyna awansuje do Ligi Europy. Awans ma jej zapewnić „polski atak marzeń”, czyli Sosin i Euzebiusz Smolarek, który także od stycznia został oficjalnie piłkarzem Kavali. Sosin zdecydował się na transfer, bo jego pozycja w Anorthosisie była ostatnio coraz słabsza. Anorthosis pozyskał kilku niezłych ofensywnych zawodników i Polak na dobre zasiadł na ławce rezerwowych. – Przestał strzelać tak regularnie jak dawniej. W dodatku Anorthosis zmienił system gry. W nowym Łukasz nie mógł się odnaleźć – wskazuje Engel.

– Oferta z Kavali nie była jedyna. Wybrałem spośród trzech propozycji, a dwie pozostałe także były z ligi greckiej – zdradza Sosin. – Skoro Anorthosis sprowadził dwóch droższych napastników, trener zaczął stawiać na nich, nie na mnie. Fajnie, że będę grał z Ebim Smolarkiem. Wziąłem to pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o transferze – dodaje. – Jestem przekonany, że w Kavali postawią na atak Smolarek – Sosin. To nie są przypadkowe transfery, Grecy na pewno je przemyśleli. Liga cypryjska jest uważnie śledzona w Grecji – mówi z kolei Engel.

Reklama

Sosin, tłumacz Ebiego

Psomiadis ma pucharowe ambicje, ale jeśli Kavala nie awansuje do Ligi Europy, świat się nie zawali. W tym małym greckim klubie nie ma mowy o presji wyniku. Każdy zdaje sobie sprawę, że Kavali do największych, nawet w Superleague Hellada, jeszcze wiele brakuje. Dlatego życie toczy się tam spokojnie i leniwie. Czyli tak jak na wyspie Afrodyty. Sosin nie powinien mieć więc żadnych problemów z aklimatyzacją. – Jestem przekonany, że zadomowi się tam z dnia na dzień. Przede wszystkim perfekcyjnie zna język, a to klucz do sukcesu – ocenia Engel, który uważa, że Sosin będzie pomagał w adaptacji Smolarkowi. – Zintegruje Ebiego z zespołem, pomoże w tłumaczeniach. Podobną rolę pełnił Michał Żewłakow w reprezentacji Polski, kiedy dołączył do niej Ludovic Obraniak. On też wziął pod swoje skrzydła nowego kolegę, z którym jako jeden z nielicznych umiał się doskonale porozumieć – dodaje.

Pomoc Sosina może się Smolarkowi przydać, bo ten jest dość mocno zamknięty w sobie. Engel zarzeka się jednak, że to nieprawda. – Nie wiem, kto rozgłasza takie opinie. Ja mogę mówić o Ebim tylko w superlatywach. Poznałem go, gdy był jeszcze bardzo młodym człowiekiem i wraz z rodzicami przyjeżdżał do mnie na Cypr. Zawsze był wesoły i towarzyski, znakomicie odnalazł się w tworzonej przeze mnie kadrze. Przecież na mundial do Korei i Japonii nie pojechał tylko z powodu kontuzji kolana – mówi.

Tak czy owak, obaj Polacy o wielkich sukcesach z Kavalą mogą jedynie pomarzyć. I obaj doskonale zdają sobie z tego sprawę. Smolarek będzie w Grecji lizał rany po nieudanym okresie w Racingu i Boltonie, Sosin chce odbudować strzelecką formę. – Ebi nie jest tak mocnym piłkarzem jak kilka sezonów temu, ale jego wartość rynkowa nadal nie jest niska. Sosin to z kolei król pola karnego, typowy snajper, który musi pokazać, że wciąż potrafi być skuteczny. Wierzę, że obaj pokażą się z dobrej strony. Jeśli się umie grać, to się tego nie zapomina – mówi Engel.

– Transfer Sosina to dla mnie mimo wszystko zaskoczenie. Kiedy swego czasu chciałem sprowadzić go do Wisły, w której mógł walczyć o mistrzostwa i europejskie puchary, odmówił. Z Krakowa odchodził wtedy Maciek Żurawski, ale Łukasz uznał, że woli grać na Cyprze, i chciał nawet kończyć tam karierę. Więc dlaczego teraz? – zastanawia się Engel. – Po prostu taka była oferta – odpowiada krótko Sosin.