Artur Szczepanik: Coś dawno nie było żadnej poważnej afery z udziałem PZPN.
Grzegorz Lato*: Jak to nie! A koszulki na mecz z Bułgarią? Nasłuchaliśmy się krytyki z każdej strony.

Reklama

Niesłusznej? Polacy to konserwatywny naród. Nikt nie zaakceptuje granatowych koszulek reprezentacji. Pan grał 100 meczów w kadrze i zawsze na biało-czerwono.
O, nie zawsze. W różnych kolorach się czasem grało. Wie pan, jakie my mieliśmy wtedy koszulki? Jakieś polsporty, czy coś w tym stylu. Jak padał deszcz, to orzełek na piersiach się rozlewał w dół, tak jakby zrobił... No tu niech każdy sam sobie dokończy. I nie narzekaliśmy, bo takie były czasy. Mogę zapewnić, że zagramy w granatowych koszulkach tylko w awaryjnych sytuacjach, kiedy nasz rywal będzie miał biało-czerwone barwy - jak Austria czy Monako. Na mecz z Bułgarami zgodziliśmy się na takie koszulki, żeby zobaczyć, jaka będzie reakcja kibiców, mediów. Nie spodobały się, więc będziemy grać tradycyjnie na biało-czerwono.

Organizacja meczu z Bułgarami też pozostawiała wiele do życzenia.
Nie mieliśmy wyjścia. Musieliśmy grać na Polonii, bo rywale koniecznie chcieli grać w Warszawie. Na szczęście za pół roku będziemy już mieć pierwsze nowe stadiony i mam nadzieję, że do takich sytuacji jak na Polonii, gdzie kibice musieli tłoczyć się przy dwóch wąskich wejściach, już nigdy nie dojdzie.

A czy może pan obiecać, że przedstawiciele klubów, które dostają od was bilety za darmo, nie będą ich potem sprzedawać po 80 zł pod stadionem? Sam przed meczem z Bułgarami widziałem kilka takich osób. Przecież taki bilet może kupić każdy. Nawet chuligan z zakazem stadionowym.
Doszły do nas sygnały o takich sytuacjach, ale co my możemy zrobić? Jesteśmy wielką piłkarską rodziną, więc przeznaczamy zawsze pewną pulę dla klubów. Na ten mecz było to niewiele, jakieś 50 biletów. Trudno nam kontrolować, co się z nimi dzieje. Nie mamy możliwości, żeby sprawdzić, czy ktoś poszedł na mecz, czy sprzedał swój bilet. Nie możecie za wszystko winić PZPN. Nie odpowiadamy za wszystko.

Reklama

Ale za fakt, że na stadionie Polonii znalazł się cały sektor kibiców Legii, to jednak wy odpowiadacie. Na szczęście nie doszło do żadnych awantur, ale przez cały mecz musieliśmy słuchać obraźliwych haseł pod adresem PZPN, Polonii i ITI.
Bilety można było kupić w kasach. Jeśli ktoś złożył zamówienie na 200 biletów, eleganckie, z numerami dowodów i danymi wszystkich tych ludzi, to przecież nie mogliśmy odmówić im sprzedaży. Myśli pan, że kręcilibyśmy bat na własny tyłek i wpuszczali kibiców, którzy obrażają PZPN? Przecież to szkodzi naszemu wizerunkowi. Na stadionie było mnóstwo dzieci, które musiały wysłuchiwać przekleństw.

czytaj dalej



Reklama

Na szczęście sportowo wypadliśmy w tym meczu nieźle.
Franek Smuda zebrał naprawdę niezłą, młodą grupę piłkarzy. Kiedy wybieraliśmy selekcjonera, zastrzegaliśmy, że w reprezentacji musi dojść do zmiany pokoleniowej. Ja też kiedyś musiałem powiedzieć "dość" i zrezygnować z występów w kadrze. Miałem wtedy 33 lata i graliśmy na Legii z Belgami.

Przegraliśmy 0:1.
Ale kiedy schodziłem z boiska, to było 0:0!

Wie pan, że na Euro 2012 musimy mieć drużynę, która nie przyniesie nam wstydu.
I Franek taką zbuduje. Ma na to rok. W 2011 będzie wyselekcjonowana grupa, z której wybierzemy kadrę na mistrzostwa Europy. Warunki do przygotowań będą mieli świetne. W tym roku zakontraktujemy mecze z czołowymi reprezentacjami Europy. A w przyszłym postaramy się o rywali z innych kontynentów.

Bardzo nie lubi pan krytyki. Do tego stopnia, że pojechał ze skargą na dziennikarzy Polsatu do właściciela tej stacji Zygmunta Solorza.
Nigdy w życiu na nikogo nie donosiłem. To nie w moim stylu. Możecie mnie krytykować, jeśli chcecie. Takie jest prawo mediów. Ja się już tym nie przejmuję, jak i paparazzi, którzy jeżdżą za mną i robią zdjęcia, jak piję kieliszek wina do obiadu. Ale... Nie pozwolę, żeby dziennikarze za moimi plecami uprawiali politykę. Niech sobie w tym "Cafe Futbol" mówią, co chcą, ale nie jest rolą dziennikarza dzwonienie po klubach i namawianie działaczy, żeby głosowali przeciwko mnie.

Nic takiego ponoć nie miało miejsca.
A ja wiem, że miało. W każdej chwili mogę doprowadzić do konfrontacji z moim świadkiem! To jest małe środowisko i trudno zachować w nim tajemnicę. Jeśli coś się dzieje na mieście, to ja za chwilę dostaję telefon i wiem o wszystkim. Mam wielu przyjaciół. Nic bez mojej wiedzy w polskiej piłce się nie dzieje.

czytaj dalej



Ostatnio do grona pańskich przyjaciół wrócił nawet Zbigniew Boniek.
Zbyszek nigdy nie był moim wrogiem. Jest człowiekiem, który ma swoje zdanie, i często się nie zgadzamy, ale rozmawiamy normalnie. W czasie losowania grup eliminacyjnych Euro 2012 spędziliśmy razem dwa dni. Razem ze Zbyszkiem i Michelem Platinim siedzieliśmy sobie w hotelu, rozmawialiśmy. Boniek jest twarzą Euro 2012, więc dziwne by było, gdyby był obrażony na osoby, które odpowiadają za przygotowanie mistrzostw.

To teraz kolej na zgodę z Jankiem Tomaszewskim.
Janek to jest Janek. PZPN wyciągał do niego rękę już nieraz, ale dla niego ważniejsze są kontrowersyjne wypowiedzi. W każdej rodzinie jest zawsze ktoś nietolerowany przez resztę. Ale to zawsze rodzina. Janek w niej jest.

Tomaszewski was krytykuje, ale często słusznie.
Gdyby ktoś na nas cokolwiek miał, to już dawno by to wyszło. Mieliśmy wszystkie możliwe kontrole - ABW, CBA, policji, urzędu skarbowego. I nic nie znaleźli, bo jesteśmy czyści. Teraz słyszę, że planujemy jakiś przekręt przy okazji budowy nowej siedziby PZPN. Ale tu też nikt niczego nam nie zarzuci. Specjalna komisja zaproponuje zarządowi możliwe rozwiązania, a potem zostanie to przegłosowane.

To już nie bierzecie pod uwagę siedziby na Stadionie Narodowym?
Miałem w tej sprawie spotkania, ale to nie jest takie proste. UEFA sfinansuje nam budowę, ale mówi - macie pieniądze i sobie kupcie ziemię albo budynek. A na stadionie nie możemy sobie tak po prostu zakupić 3500 mkw. Możemy wynająć, ale to nas nie interesuje. Zdradzę, że już 30 marca będzie wszystko jasne z naszą nową siedzibą. Bierzemy pod uwagę tylko dwie działki w Warszawie.

Czy PZPN interesuje się szczegółami śledztwa w prokuraturze we Wrocławiu? Czy skończy się ono przed Euro 2012?
Tak. Ostatnio uczestniczyłem w spotkaniu z udziałem ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego i podsekretarza stanu w MSWiA Adama Rapackiego. Powiedzieli, że te sprawy będą kończone. Akty oskarżenia mają jak najszybciej trafić do sądów. Przecież to dotyczy wydarzeń z lat 2003-2005 i ci ludzie już dawno powinni być osądzeni. We Włoszech i Niemczech już dawno pokończyły się procesy i zapomniano o aferach, a u nas ciągnie się to w nieskończoność.

*Grzegorz Lato, prezes PZPN, były reprezentant Polski, król strzelców mistrzostw świata w 1974 roku