Królewscy po raz szósty z rzędu odpadli w 1/8 finału, tym razem z Lyonem. Porażka jest niezmiernie bolesna. W stolicy Hiszpanii nikt nie wątpił w to, że zespół zdoła odrobić stratę z pierwszego meczu i z łatwością pokona Francuzów. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Promyk nadziei dał co prawda strzelony już na początku spotkania gol Cristiano Ronaldo, ale później było coraz gorzej.

Reklama

Zespołowi Manuela Pellegriniego nic się nie udawało. Gonzalo Higuain - najlepszy strzelec zespołu w lidze - przed pustą bramką trafił w słupek, marnował dogodne sytuacje. Całkiem bezradny był CR9. Przy jego popisowych zagraniach, czyli rzutach wolnych, piłka szybowała kilka metrów nad bramką. Na twarzach piłkarzy malowała się wściekłość, rozczarowanie, desperacja.

- Nie potrafimy grać ważnych meczów - mówi wprost Guti. - Musimy tworzyć drużynę, a nie zbiór indywidualności - wścieka się pomocnik Królewskich. - Proszę kibiców o wybaczenie. Byliśmy nastawieni zbyt optymistycznie do tego meczu - bije się w pierś Iker Casillas. (...) Największym indywidualnym przegranym na pewno czuje się Cristiano Ronaldo - To jedna z najsmutniejszych chwil w moim życiu, coś czego nigdy nie zapomnę - mówi Cristiano. Na domiar złego wczoraj Portugalczyk dowiedział się o śmierci swego kuzyna, który zginął w wypadku samochodowym.

p