"Ale Chazar jest klubem o wiele bardziej popularnym. Jest lubiany w całym Azerbejdżanie. Mają zwariowanych kibiców, którzy przyjadą na pewno 300 kilometrów z Lenkoranu" – opowiadają przedstawiciele mediów.
Chazar Lenkoran jest klubem, który nazywany jest azerską Chelsea. A wszystko przez pieniądze, jakie posiada klub. Według różnych szacunków budżet wynosi od 8 do 25 mln euro. Dobroczyńcą jest Mubaris Mansimow, który handluje wydobywaną w kraju ropą. Najlepszy strzelec zespołu Zaur Ramazanow zarabia 400 tysięcy euro rocznie. W Lechu mogą tylko pomarzyć na razie o takich zarobkach.
Zresztą od samego losowania Chazar jest bardzo pewny siebie. "Przedstawiciele już w Szwajcarii wypalili mi, że bardzo łatwo wyeliminują Lecha" – kręci głową wiceprezes Arkadiusz Kasprzak.
Dwa lata temu Lech grał z azerskim Karvanem Jewlach i po dwumeczu kupił Senegalczyka Papę Sambę Ba. Rok temu Groclin rywalizował z Imiszli, a po tych spotkaniach do Grodziska trafi Sasza Junisoglu. Czy teraz ktoś trafi do Kolejorza? "Mogę zapewnić, że nikt nie trafi. Wolę swoich zawodników" – przekonuje w rozmowie z DZIENNIKIEM trener Lecha Franciszek Smuda.
Jego podopieczni będą musieli zmagać się z gorącym kaukaskim klimatem, natomiast legioniści zainaugurują występy w Pucharze UEFA na własnym boisku.
"Nasz cel na te rozgrywki? Nawet o tym w drużynie nie rozmawialiśmy, bo rzeczywistość szybko może go zweryfikować. Ja jako zawodnik wychodzę na na boisko żeby wygrać. Bo to wynik określa cel. A wiadomo, jaka jest piłka. Gramy o to, co się da" – mówi nowy rozgrywający warszawskiej Legii Maciej Iwański.
Wicemistrzów Polski niedawno spotkał zimny prysznic, porażka aż 1:6 z FC Basel. Ale na białoruski FK Homel mają być gotowi. "Dobrze, że przytrafiła się nam wówczas, a nie w lidze czy europejskich pucharach. Żeby liczyć się w Europie, musimy się obudzić" – dodaje skrzydłowy stołecznego zespołu Miroslav Radović. "Liga trwa długo. Nie oszukujmy się, w europejskich pucharach najłatwiej się pokazać, wypromować. Dlatego chcemy w Europie zostać jak najdłużej" – dodaje Serb.
Przy Łazienkowskiej wszyscy pamiętają start w poprzedniej edycji Pucharu Intertoto, który dla Legii zakończył się nie tylko klęską na boisku (0:2 z Vetrą w Wilnie), ale i wykluczeniem z rozgrywek. Teraz są do nich dopuszczeni warunkowo. "Nie mam na to większego wpływu. Może być różnie i jesteśmy tego świadomi. Ale nikt nie narzeka" – twierdzi Urban.
Na pewno polscy kibice nie wyobrażają sobie, żeby któraś z naszych drużyn mogła przegrać rywalizację ze wschodnimi rywalami. Choć w ostatnich latach polskie zespoły najczęściej się kompromitowały. "Nie wiem dlaczego tak się działo, może popełniano jakieś błędy w przygotowaniach, za późno je rozpoczynano. Bo przecież przegrywaliśmy ze słabszymi drużynami" – zastanawia się Iwański.