Czy to był najważniejszy gol w pańskiej karierze?

Nie wiem, czy najważniejszy. Na pewno bardzo długo na niego czekałem.

Minęły ponad trzy lata od pańskiej poprzedniej bramki w reprezentacji. Może dobrze, że nie rozmienił się pan na drobne i nie trafił na przykład w meczu towarzyskim. Bramka z Czechami jest chyba cenniejsza?

Ja nie patrzę na to w ten sposób. Po prostu bardzo się cieszę z mojego pierwszego gola w kadrze od meczu towarzyskiego z Meksykiem. Przyznaję jednak że fajnie, iż wpadł w tak ważnym meczu. To mnie cieszy podwójnie. Ale tak naprawdę nie przykładam wagi do tego, kiedy po raz ostatni trafiłem, bo liczy się to co dzieje się tu i teraz. Nie liczyłem przecież ile minęło dni od spotkania z Meksykiem.

Reklama

Akcja z 27. minuty była kluczowa dla losów chorzowskiego meczu. Razem z Kubą Błaszczykowskim ograliście całą obronę gości. Pomogła znajomość z czasów wspólnej gry w krakowskiej Wiśle?

Pewnie trochę pomogła. Kuba przeprowadził bardzo ładną akcję i dograł do mnie piłkę. Nie pozostało mi nic innego jak wybrać. Miałem dwie możliwości: albo mu odgrywać albo strzelać, wybrałem ten drugi wariant, no i opłaciło się.

Nie bał się pan zaryzykować? Bezpieczniej było odegrać.

Reklama

Ja mam strzelać bramki i moja decyzja okazała się słuszna. I tyle.

Cała akcja wyglądała jakbyście grali na pamięć. Najpierw pan wygrał główkę na środku boiska, a potem piłka wędrowała niczym po sznurku. W tej sytuacji nie było widać, że wasze sportowe drogi się rozeszły. Nadal na boisku rozumiecie się bez słów?

To żadna niespodzianka, bo współpraca z Kubą układała mi się bardzo dobrze już w czasach wspólnej gry w Wiśle. Dobry piłkarz z innym dobrym piłkarzem zawsze dogada się na boisku.

Może po tym pańskim przełamaniu częściej będziecie przeprowadzać takie akcje w meczach reprezentacji?

Bardzo podobne gole strzelałem już dużo wcześniej w Pucharze UEFA, bo Kuba dogrywał mi idealne piłki. W każdym meczu będziemy się tak samo starać.

Wcześniej, na samym początku meczu na Stadionie Śląskim kilka razy został pan ostro potraktowany przez czeskich obrońców. Widać było, że się pan ich nie wystraszył, bo po jednym ze starć któryś z rywali mocno oberwał. Nie bał się pan, że znów będzie pechowo, bo przytrafi się jakiś uraz?

Starałem się im pokazać, że będą musieli na mnie uważać. Ale o tych kilku starciach tak łatwo nie zapomnę, bo po spotkaniu zostało mi parę niezłych siniaków. Ale nic mi nie dolega, jestem tylko zmęczony.

Czesi zagrali przeciwko nam słabo, czy to my wypadliśmy tak dobrze?

To bardzo dobra drużyna, ale nam udało się ich po prostu ich zaskoczyć.