Inne

Na ile poważna była oferta z Celticu Glasgow? Czy już zimą mógł pan opuścić Lecha?

Semir Stilić: Przyznaję, że była taka oferta. Skończyło się jednak na tym, że kluby nie dogadały się. Nawet nie wiem, o jakie pieniądze chodziło. W tej chwili temat jest jednak zamknięty. Przez najbliższe pół roku nic się nie zmieni. Zostaję w Polsce.

Żałuje pan, że nie udało się z Celtikiem?

Reklama

Nie robię dramatu, mam jeszcze czas, żeby wyjechać. W końcu mam dopiero 21 lat. Najważniejsze to dalej się rozwijać i być zdrowym, a oferty pojawią się na pewno.

Reklama

Temat zmiany klubu może wrócić latem?

O tym będzie decydował klub, ale wszystko może się zdarzyć. Działacze klubowi muszą myśleć o interesie Lecha i nie mam im tego za złe. Ja będę grał najlepiej jak umiem w tym klubie, z którym podpiszę kontrakt.

>>>Kolejorz ma już trzech Bośniaków

Reklama

Skąd ta nagła zmiana stanowiska w sprawie transferu? W grudniu zapewniał pan, że zimą nie myśli o transferze, a potem powiedział pan, że takiemu klubowi jak Celtic nie odmawia się.

Nie zgadzam się z tym, że nagle zmieniłem stanowisko. Przyjechałem tutaj rozwijać się piłkarsko. Działam krok po kroku. Zamieniłem ligę bośniacką na lepszą polską. Lech jest jednak przystankiem przed zrobieniem kolejnego kroku. Nie ma na świecie piłkarza uważające się za profesjonalistę, który obojętnie przechodzi obok oferty z wielkiego klubu, a za taki uznaję właśnie Celtic.

Liczy pan, że dostanie w końcu w najbliższym czasie szansę w reprezentacji kraju?

Jak najbardziej – mam wrażenie, wkrótce trafię do kadry. Bośnia i Hercegowina gra coraz lepiej. A ja przez ostatnie pół roku udowodniłem, że umiem grać też na poziomie międzynarodowym. Dlatego czekam z utęsknieniem na powołanie od selekcjonera Miroslava Blażevicia.

W Bośni jest głośno o pana grze? O sukcesach Lecha?

Jak najbardziej. Tam jest duże zainteresowanie piłkarzami, którzy grają poza granicami kraju. Niedawno Vedad Ibisević został wybrany najlepszym bośniackim piłkarzem, a mnie przypadł triumf w gronie młodzieżowców. Gdyby nie docierały informacje o sukcesach Lecha, nie byłoby tej nagrody.

Bośniacka kolonia w Lechu powiększa się. Dołączyli teraz Haris Handzić i Jasmin Burić. Czy przed podpisaniem kontraktów kontaktowali się z panem?

Konkretnych rozmów nie było. Z Harisem znamy się jeszcze z czasów, kiedy razem występowaliśmy w Bośni. Dzwonił kilka razy, ale rozmawialiśmy ogólnie. Ja natomiast przed przyjazdem tutaj zasięgnąłem języka. Rozmawiałem z kolegami, którzy u was grali – z Olmerem Joldiciem z Bełchatowa i Admirem Adżemem z Katowic. Powiedzieli mi, że jeśli mam gdzieś przyjść do Polski, to tylko do Lecha.

>>>Stilić: Chcę odejść z Lecha do Celticu

Kiedy pan podpisywał umowę, byli tutaj Serbowie i Macedończyk. Potem doszedł Chorwat. Nie macie problemów, żeby porozumiewać się w tym bałkańskim gronie?

Nie ma najmniejszego problemu. Wszyscy jesteśmy bardzo młodzi, wojna to nie nasze czasy. Jest poza nami. Ważne jest tylko to, żeby mieć wspólny cel i sobie z nim radzić. Żartujemy sobie, że brakuje nam jeszcze tylko Słoweńca. Wtedy będziemy mieli pełną Jugosławię.

Czeka was Puchar UEFA i walka o mistrzostwo Polski. Który cel ważniejszy?

Oba cele są bardzo ważne. Bardziej zależy mi jednak na świetnym występie w europejskich pucharach. Z Udinese może być dobrze. Wystarczy, że zagramy odważnie. Teraz mamy dwumecz, a w grupie graliśmy z każdym tylko raz. Zobaczymy, komu będzie pasował taki wariant.