"Do niczego takiego nie dojdzie" - oburza się prezes białostockiego klubu Cezary Kulesza. "Sprawa jest dość skomplikowana, ale na pewno nie zostaną wyciągnięte tak drastyczne konsekwencje" - dodaje.

Reklama

Grosicki, będąc w Szwajcarii pożyczył od Sionu 26,5 tysiąca euro, a dokładnie to zwrócił się z prośbą, by klub wypłacił mu trzy pensje z góry. "Po upływie jakiegoś czasu Szwajcarzy stwierdzili, że Kamil jest im niepotrzebny i nie widzą go w składzie. Trochę jednak już go poznali, wiedzieli, że jest naiwny i podsunęli mu do podpisania jakiś papier, a Grosicki złożył pod nim swoją parafkę" - odpowiada Kulesza.

Na postępowanie Sionu oburzony jest menedżer piłkarza Mariusz Piekarski. "Nie mieli prawa dawać Kamilowi żadnych dokumentów do podpisu bez mojej obecności. Przedstawiony mu papier był w języku francuskim, którego Grosicki nie zna. Okazało się, że jest to rozwiązanie umowy z klubem i zrzeczenie się reszty zarobków, czyli pensji za pół roku. Nikt przy zdrowych zmysłach nie podpisałby czegoś takiego dobrowolnie, nawet Kamil" - pozwala sobie na gorzki żart Piekarski.

"Skoro rozwiązali z nim umowę, to domagają się też zwrotu tych >pożyczonych< pieniędzy" - dalej wyjaśnia Kulesza. "Oczywiście Kamil tych pieniędzy fizycznie nie ma. Dlatego my jako klub postanowiliśmy wpłacić je Sionowi. Zrobiliśmy przelew, ale niestety okazało się, że pomyliliśmy numer konta, więc gotówka nie wpłynęła do Szwajcarów. Oni zdążyli się już poskarżyć PZPN i stąd ta plotka, że Grosickiemu zostanie cofnięty certyfikat. Zapewniam jednak, że nie ma tematu".

Reklama

"Nie może być tak, że klub, który oszukał, skarży się, że został oszukany" - mówi Piekarski. "Sprawą zajmie się FIFA, która pilotuje wszystkie nieporozumienia między klubami z różnych krajów. Sion to jednak najgorzej zorganizowany i najbardziej szemrany klub, z jakim współpracowałem" - dodaje.

"Zdeponowaliśmy te 26,5 tysiąca euro na koncie PZPN. Ma to być zabezpieczenie, gdyby jednak Sion wygrał w FIFA, ale wątpię, by tak się miało stać" - mówi Kulesza. "Kamil niech spokojnie przygotowuje się do gry i do kolejnych meczów" - łagodzi sytuację Piekarski. "Nic mu nie grozi" - dodaje. W szwajcarskim klubie nikt nie był wczoraj uchwytny, by przedstawić sprawę z ich punktu widzenia.