Wcześniej Reiss mówił jednak co innego. Przeprosił kibiców, a dziennikarzy poinformował, że nie ma nic do powiedzenia.

Teraz zawodnik wyjaśnia motywy swojego postępowania. "Byłem kompletnie zaskoczony całą sytuacją. W tamtym momencie nie miałem jeszcze przedstawionych żadnych zarzutów. Media miały nade mną olbrzymią przewagę. Byłem odcięty od świata, nie miałem możliwości porozmawiania z adwokatem, nie wiedziałem, co się dzieje. Co więc mogłem powiedzieć? Przeprosiłem kibiców tylko za to, że przed niezwykle ważnym dla nas meczem z Udinese wokół klubu powstało zbyt dużo szumu niezwiązanego z tym spotkaniem. W jakiś sposób to ich święto zostało przeze mnie popsute. Tylko za to ich przeprosiłem" - powtarza Reiss.

Reklama

"Czuję się absolutnie niewinny i coraz bardziej zirytowany wmawianiem mi mojej rzekomej winy. Powtarzam, że to oszczerstwo" - kończy legenda "Kolejorza".