PZPN jest zaniepokojony ostatnim atakiem terrorystów w Belfaście oraz incydentem, który miał miejsce w niedzielę - ktoś zbił szyby w domu Artura Boruca w okolicach Glasgow. Już wcześniej pisaliśmy, że polski bramkarz powinien otrzymać dodatkową ochronę podczas zgrupowania polskiej kadry w Belfaście. Ktoś, kto obnosi się ze swoim katolicyzmem, robiąc na złość protestanckim kibicom, powinien liczyć się z tym, że mogą spotkać go poważne nieprzyjemności w takim mieście jak Belfast.

Reklama

>>> Boruc napadnięty we własnym domu

"Będziemy na wszystko przygotowani. Damy sobie radę" - twierdzi Sylwester Zubrzycki, właściciel firmy "Zubrzycki". "Już mamy w tym doświadczenie. Ochranialiśmy ludzi na wielkich piłkarskich imprezach, na mistrzostwach świata czy Europy. Praca w Belfaście nie będzie dla nas problemem".

>>>Festiwalu nienawiści nie będzie

Działacze PZPN do tej pory mówili tylko ogólnikami o bezpieczeństwie Polaków w Irlandii. Teraz jednak - chcąc nie chcąc - muszą skupić się na szczegółach. Jak się okazuje, PZPN - choć jego działacze często mają problemy z przewidywaniem, planowaniem i organizowaniem - tym razem pozytywnie nas zaskoczył.

Reklama

"Nie bagatelizujemy tego problemu. Zapewniam, że zrobimy wszystko, aby zarówno Boruc, jak i wszyscy kadrowicze czuli się w Belfaście bezpiecznie" - powiedział DZIENNIKOWI sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina. "Konkrety? Skrzydło hotelu, które wynajęliśmy, zostanie odizolowane, znajdzie się pod naszą całkowitą kontrolą. Możliwość dostania się kogoś z zewnątrz do naszej części będzie praktycznie zerowa".

Działacze upatrzyli sobie hotel znajdujący się daleko od centrum Belfastu. Położony w ustronnym miejscu, otoczony zielenią, ma gwarantować kadrowiczom spokój. "Hotel znajduje się piętnaście minut jazdy samochodem od centrum. Specjalnie wybraliśmy takie odizolowane miejsce" - twierdzi menedżer kadry Jan De Zeeuw. "Nie lekceważymy niczego. Cały czas będziemy w kontakcie z policją i delegatem FIFA, który zamierza na bieżąco śledzić całą sytuację".

Reklama

>>>Belfast straszy Polaków terrorem

Co z transportem, poruszaniem się poza hotelem? Co, jeśli któryś z piłkarzy będzie chciał przejść się na spacer? Albo jeśli Leo będzie chciał sobie pojeździć na rowerze? Nie dostanie pozwolenia "ze względów bezpieczeństwa"? "Zadbamy i o to. A jeśli chodzi o zagwarantowanie bezpieczeństwa podczas przejazdów na treningi, mecz i powrotu do hotelu, to leży ono w gestii federacji, która organizuje mecz" - dodaje Kręcina. Spychologia? Niekoniecznie.

Zadzwoniliśmy do federacji Irlandii Północnej (IFA). Tamtejsi działacze są autentycznie przejęci wizytą polskiej kadry w Belfaście, nad jej bezpieczeństwem pracują od dawna. "Stworzyliśmy dokładny plan ochrony, który przewiduje niemal wszystkie rodzaje zagrożeń. O szczegółach ze zrozumiałych względów nie mogę mówić" - powiedziała nam rzeczniczka prasowa IFA Sueann Harrison. "Słyszeliśmy o przypadku Boruca. Dlatego też wynajęliśmy specjalną firmę, która będzie koncentrować się nad bezpieczeństwem piłkarzy. Cały czas do naszej dyspozycji będą również funkcjonariusze PSNI (Police Service of Northern Ireland - przyp. red.)".

Szkockie media podały, że Boruc wzmacnia ochronę wokół własnego domu. Czy Polak w Belfaście będzie miał indywidualnego ochroniarza? "Wiem, że wielu znanych piłkarzy na świecie ma swoich ochroniarzy. Na przykład Ronaldo i David Beckham. Artur też może takiego mieć" - twierdzi Kręcina. Paranoja? Paranoją jest tu tylko konflikt między katolikami a protestantami. Reszta to tylko przezorność.