Hajto spisał się w meczu ŁKS-u z Górnikiem bardzo dobrze, a jego obecna drużyna wygrała i kosztem Górnika przybliżyła się do pozostania w ekstraklasie. Wczoraj Hajto dostał wezwanie do zapłaty. Górnik domaga się od piłkarza 100 tysięcy złotych umówionej kary.
"Nie zapłacę ani grosza. To mobbing, zmuszanie do niewykonywania zawodu pod groźbą kary. Wygram tę sprawę przed każdym sądem" - przekonuje Hajto.
Na argument Górnika, że jest dorosłym człowiekiem i wiedział, co podpisuje, Hajto odpowiada: "Podpisałem, bo zostałem do tego zmuszony. Ja, 37-letni zawodnik, wybitny reprezentant kraju, miałbym grać w młodej ekstraklasie z szesnastoletnimi chłopakami za 40 procent pensji? Miałem sobie na to pozwolić? Przecież mój syn jest w ich wieku. Czy aż tyle złego zrobiłem Górnikowi, aby mnie tak potraktował? Przypominam sobie jednak doskonale, że grałem po 6, 7 miesięcy dla tego klubu w trudnych czasach bez wypłaty. Cieszę się, że zagrałem w tym meczu, i nie żałuję swojej decyzji. Jak się okazuje, ten mecz był dla układu tabeli kluczowy i w efekcie może się okazać, że dzięki tym trzem punktom zostaniemy w lidze".
"Mam nadzieję, że PZPN stanie po mojej stronie. Gdybym musiał zapłacić sto tysięcy złotych za to, że ratowałem swoją drużynę przed degradacją, byłby to przecież absurd na skalę europejską" - dodaje oburzony Hajto.