Na 15 minut przed końcowym gwizdkiem przed polem karnym ŁKS doszło do faulu na zawodniku Jagi. Arbiter podyktował rzut wolny i ukarał Hajtę czerwoną kartką, chociaż to nie on faulował.Ten nie zamierzał zejść i po kilku minutach sędzia postanowił zakończyć spotkanie przed czasem. Dopiero po negocjacjach z trenerami Michałem Probierzem i Grzegorzem Wesołowskim zgodził się, żeby piłkarze dograli spotkanie.

Reklama

>>>Hajto trafi na ławę oskarżonych

"Powiedziałem sędziemu, że faulu nie było, a jeśli tak bardzo chce, żeby Jagiellonia wyrównała, to niech ustawi piłkę na jedenastym metrze i sam strzeli gola!" - tłumaczy Hajto."Nie jestem małym dzieckiem, żeby mnie tak traktować. Ten sędzia po raz drugi prowadził nasz mecz kontrolny i po raz drugi ukarał nas czerwoną kartkę. Nie wiem dlaczego w dalszym ciągu korzystamy z jego usług? Może dlatego, że bierze tylko sześćdziesiąt dwa złote".

Klub zapowiedział karę finansową dla Hajty, ale piłkarz płacić nie zamierza. "Nie mam nawet kontraktu! Zagrałem na prośbę trenera i tak naprawdę to można traktować mnie jako testowanego zawodnika. ŁKS nie może mnie więc ukarać" - uważa Hajto.