Leo Beenhakker do tej pory nie wspominał Bydgoszczy najlepiej. To tutaj poniósł pierwszą (jak się później okazało - nieostatnią) klęskę podczas pracy z reprezentacją Polski. To tutaj po porażce 1:3 z Finlandią polscy dziennikarze pierwszy raz usłyszeli żale na „dirty questions”, pierwszy raz zobaczyliśmy Holendra wyprowadzonego z równowagi.

Reklama

Teraz kadra wraca do miasta nad Brdą, ale Beenhakker podkreśla, że nie ma żadnych złych skojarzeń. Być może dlatego, że jak mówią w Bydgoszczy, stadion Zawiszy z 2006 r. i obecny to dwa zupełnie inne obiekty. Po modernizacji jest to obecnie jeden z najładniejszych stadionów w Polsce. Budynek klubowy i trybuna główna świecą nowością, murawa nie jest już tak koszmarnie nierówna jak trzy lata temu. Jest już pewne, że podczas spotkania z Grekami stadion będzie niemal pełny. Z 20 tys. biletów wczoraj w kasach zostało tylko 3,5 tys., a organizatorzy są przekonani, że sprzedadzą je tuż przed meczem.

Beenhakker na konferencji prasowej był bardzo spięty i w nie najlepszym humorze. Nie było żadnych żartów, tylko krótkie, bardzo konkretne odpowiedzi na pytania. I to tylko przez kwadrans. "Ten stadion i tamten, na którym graliśmy z Finlandią, to zupełnie coś innego" - przyznał Leo - "Teraz obiekt prezentuje się naprawdę ładnie i co dla nas najważniejsze, ma dobrą płytę. Nie do końca jest to stadion piłkarski, bo bieżnia świadczy o tym, że z tego stadionu korzystają też lekkoatleci, ale dla mnie to jest OK. Świetny obiekt".

Bydgoszcz przed laty była bardzo silnym ośrodkiem piłkarskim. Zawisza przez wiele sezonów grał w ekstraklasie i nawet jeszcze nie tak dawno temu zajmował tam miejsca w czołówce tabeli. Od dekady jednak w Bydgoszczy piłka upada coraz niżej. Aż żal, że na takim ładnym stadionie kibice mogą oglądać jedynie mecze II ligi. A przecież to właśnie w tym mieście karierę rozpoczynał Zbigniew Boniek, który ma własną tablicę na Starym Mieście w alei sławnych bydgoszczan. Wątek historyczny obecny był także na wczorajszej konferencji prasowej. Gospodarze postanowili bowiem uhonorować jedynego bydgoszczanina występującego obecnie w reprezentacji - Wojciecha Łobodzińskiego. Pierwszy trener wiślaka Stanisław Monterski wręczył mu pamiątkową koszulkę. "Jesteśmy dumni, że nasz wychowanek przywdział reprezentacyjny strój. Nie zapomnij, że pochodzisz z Zawiszy i że twoi rodzice mieszkają w Bydgoszczy" - powiedział sędziwy szkoleniowiec.

Łobodziński zdradził, jak w reprezentacji aklimatyzuje się francuski debiutant z Lille Ludovic Obraniak. "Naszym zadaniem jest takie wprowadzenie Ludo do zespołu, żeby dobrze się tu czuł" - powiedział pomocnik. "Na razie wiemy o nim tyle, że jest sympatycznym chłopakiem. Proces aklimatyzacji toczy się bardzo dobrze. Naprawdę Ludo sprawia wrażenie zadowolonego".

Jego słowa potwierdził sam Leo. "Dla Obraniaka sytuacja, w której się znalazł, jest zupełnie nowa i trudna. Na razie nie mogę o nim zbyt wiele powiedzieć, dla nas też to jest nowa sytuacja. Pierwszy trening na pewno był dla niego stresujący. Piłkarsko trudno go oceniać. Generalnie moje pierwsze wrażenia są takie, że to bardzo sympatyczny chłopak i wielki profesjonalista. Wszyscy go ciepło przyjęli, odnoszę wrażenie, że sam się też tu dobrze czuje. Rozmawiałem z nim po południu i wiem już, że obie strony są zadowolone, że tutaj trafił. Na jakiej pozycji go widzę? Zobaczycie w czasie meczu z Grekami" - mówił selekcjoner. Beenhakker ma więc powody do radości, ale też zyskał nowe zmartwienie. Racing Santander rozwiązał kontrakt z Euzebiuszem Smolarkiem. "To jeszcze nie jest oficjalnie potwierdzone" - przekonywał Beenhakker. "I klub, i Ebi będą w stanie znaleźć dobre rozwiązanie. Co do niego samego, to zbytnio się nie martwię, bo na pewno da sobie radę. Ebi jest świadom tego, że musi sobie znaleźć klub najszybciej, jak to możliwe, jeśli chce liczyć na miejsce w kadrze".

Jak się dowiedzieliśmy, Smolarek ma już dwie propozycje, w tym jedną z ligi holenderskiej. Podobno nie z Feyenoordu, choć wydaje się, że powrót do tego zespołu byłby dla Ebiego dobrym wyjściem. Dla Feyenoordu tak samo - przecież z powodu problemów finansowych szukają tam tylko darmowych zawodników, a właśnie takim stał się teraz Ebi. W meczu z Grekami Smolarek będzie miał okazję pokazać, że warto się o niego starać. "Grecja to jedna z najsilniejszych drużyn w Europie, dlatego ich wybraliśmy na przeciwnika. Mecz jest traktowany jako przygotowanie do wrześniowych spotkań. Naszym największym wrogiem jest brak czasu. Każdy dzień wykorzystujemy na przygotowania, rozmowy. To są ostatnie momenty, kiedy możemy stworzyć zespół, który ma odnieść sukces w eliminacjach" - podkreślił Beenhakker.