Wiosną ubiegłego roku w jednym z wywiadów udzielonych ogólnopolskiemu dziennikowi sportowemu kolumbijski piłkarz powiedział, że grając w Zagłębiu Lubin, ówczesny prezes tego klubu Robert Pietryszyn oświadczył mu, iż nie może być kapitanem drużyny ze względu m.in. na kolor skóry.

Reklama

Pietryszyn poczuł się tymi słowami urażony i złożył cywilny pozew do sądu o naruszenie dóbr osobistych. Jednocześnie wytoczył Arboledzie sprawę karną. W czwartek przed poznańskim sądem okręgowym miał się rozpocząć proces, ale strony doszły do porozumienia. Piłkarz przeprosi byłego sternika lubińskiego klubu i zapłaci mu tytułem zadośćuczynienia 65 tysięcy złotych.

"Panowie wyjaśnili sobie zaistniałe nieporozumienie, wszystkie strony powinny być zadowolone. Przypomnę, że jednocześnie toczy się sprawa karna z oskarżenia prywatnego. W kontekście ubiegania się przez mojego klienta polskiego obywatelstwa, ta sprawa może by nie przeszkadzała, ale na pewno by nie pomagała. Ta ugoda rozwiązuje wszelkie spory między obiema stronami" - wyjaśnił reprezentujący piłkarza radca prawny Miłosz Janiak.

Obecny w sądzie Pietryszyn nie krył zadowolenia z polubownego załatwienia sporu.

"Honor został mi zwrócony i cieszę się, że ta sprawa się zakończyła. Co do kwoty - ona była konieczna, za swoje słowa trzeba płacić. Myślę, że Manuel Arboleda poprzez tę sprawę, miał dobrą lekcję. Następnym razem trzy razy się wcześniej zastanowi, zanim kogoś oskarży, pomówi czy naruszy jego dobra osobiste" - powiedział.

Były prezes Zagłębia zobowiązał się do wycofania pozwu z prywatnego oskarżenia po wpłaceniu kwoty zadośćuczynienia.

Arboleda był piłkarzem lubińskiej drużyny w latach 2006-2008. Potem trafił do Lecha, w którym gra do dziś. Z Zagłębiem i Lechem wywalczył tytuły mistrza Polski.