"Brożek (Trabzonspor) wreszcie musi dostać szansę, chcę go ocenić po dłuższym występie, a nie po wejściach w końcówkach spotkań. A jeśli bardzo dobrze się spisze, to zatrzymam go na boisku przez 90 minut" - powiedział trener biało-czerwonych Franciszek Smuda na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie.

Reklama

W ataku biało-czerwonych Brożek zastąpi Lewandowskiego (Borussia Dortmund), który ze względu na uraz nogi od początku tygodnia był oszczędzany przez selekcjonera. Prawdopodobnie w wyjściowym składzie zagra dopiero we wtorkowym meczu z Niemcami w Gdańsku. Podobnie będzie zapewne z innym zawodnikiem mającym kłopoty zdrowotne - Rafałem Murawskim (Lech Poznań), a także Perquisem (FC Sochaux), który w czwartkowe popołudnie po raz pierwszy trenował z kadrą. Kilka godzin wcześniej otrzymał polskie obywatelstwo.

"Zazwyczaj na zgrupowaniach brakowało pięciu-sześciu piłkarzy, a teraz doliczyłem się 11 kontuzji. Chciałbym, aby kiedyś nie było góra dwóch, nie mówiąc o optymalnym zestawieniu. Lewandowski czuje się coraz lepiej, zaś przy Murawskim stoi duży znak zapytania, ale nie chcę zapeszać i może do wtorku będzie gotowy" - przyznał Smuda.

Szkoleniowiec zapowiedział, że Meksykiem nie zagra jeszcze Perquis, ale zadebiutuje z Niemcami. "Na razie wygląda na zablokowanego - raz ze szczęścia, a dwa - bo jest w nowym otoczeniu, trochę się wstydzi mówić po polsku, nie wie, czy dobrze powiedział".

Perquis wzmocni obronę Polaków we wtorek, natomiast w piątek do defensywy, po dwuletniej nieobecności, wróci Marcin Wasilewski (Anderlecht Bruksela). Na prawej stronie zastąpi Łukasza Piszczka (Borussia Dortmund), który po półrocznej dyskwalifikacji za udział w aferze korupcyjnej początkowo twierdził, że nie będzie się odwoływał od decyzji Wydziału Dyscypliny PZPN, ale ostatecznie, po konsultacjach m.in. ze Smudą i władzami związku, złożył stosowne pismo.

"Łukasz jest numerem jeden w kadrze, a ja przyjechałem przekonać selekcjonera, że mogę być jego zmiennikiem albo zagrać na innej pozycji" - stwierdził Wasilewski, który wraca do reprezentacji nieco w awaryjny sposób, ze względu na kontuzje innych obrońców.

Wasilewski ostatni raz grał w reprezentacji w 2009 roku, jeszcze za kadencji Holendra Leo Beenhakkera. Później wiele miesięcy pauzował po brutalnym faulu Axela Witsela (złamał Polakowi nogę w dwóch miejscach), a potem długo dochodził do formy. W ekipie narodowej, mimo ogromnych zmian personalnych, szybko znalazł wspólny język z dawnym znajomym - Dariuszem Dudką (Auxerre). Razem z nimi, z racji ich znajomości języka francuskiego, trenował Perquis.

Reklama

"Dogadamy się i pomożemy w szybkiej aklimatyzacji. Nie tylko ja i Darek znamy francuski, także Ludovic Obraniak i Tomasz Frankowski (od dawna kontakt z Perquisem utrzymywał jeden z asystentów Smudy, Hubert Małowiejski - PAP)" - dodał Wasilewski.

W piątkowy wieczór na stadionie Legii polski zespół zmierzy się z Meksykiem, który niedawno zwyciężył w Złotym Pucharze CONCACAF. "Meksykanie tworzą bardzo dobrą drużynę, porównywalną do Argentyny, czy Urugwaju. A ja się cieszę, że rywalizujemy z wymagającymi przeciwnikami, bo tylko z takimi szybciej utrwalimy to, nad czym pracujemy na zajęciach" - podkreślił selekcjoner biało-czerwonych.