Fortuna wydana na budowę obiektu w stolicy oraz przyspieszone prace wykończeniowe okazały się zupełnie nietrafione.

Kibice piłkarscy w Polsce nigdy wcześniej nie byli świadkami tak drogiego cyrku. Wybudowany za ponad 1,5 miliarda złotych stadion za kilka miesięcy ma oczarować kibiców z całej Europy, ale na razie nie można na nim rozegrać byle jakiego spotkania między dwoma polskimi klubami.

Reklama

Widział Pan tę murawę, którą zaczęli rozwijać? Prawie jak beton, potworzyły się na niej grudki lodu. Przecież to mogłoby być zabójcze dla zawodników. Nawet jeśli mecz by się odbył, balibyśmy się o piłkarzy, ale dla Polski i Warszawy odwołanie meczu to totalna klapa - pieklił się na antenie RMF dyrektor sportowy Legii Marek Jóźwiak.

Przy organizacji zaplanowanego na sobotę spotkania już od dawna jedna kompromitacja goniła kolejną. A bzdurnych wydatków jeszcze przybędzie, bo okazuje się, że rozkładana w przenikliwym mrozie trawa zaraz po meczu Polski z Portugalią będzie się nadawała tylko do wyrzucenia. Ten mecz będzie najdroższym w historii polskiej piłki.

Reklama

Meczu nie będzie, ale stadion będzie gotowy i zapraszamy na niego wszystkich przy okazji biegania zorganizowanego przez panią minister sportu. Będzie można obejrzeć stadion i boisko - mówił wczoraj prezes operatora Stadionu Narodowego Rafał Kapler.

Dobremu samopoczuciu szefa Narodowego Centrum Sportu trudno się z resztą dziwić, skoro jak ujawnił „Super Express” zainkasował 52 tysiące złotych premii za 2011 rok. Nie wiadomo tylko, za co szefowie NCS rozdają sobie nagrody, skoro wokół Stadionu Narodowego można na razie tylko pobiegać.

>>>Czytaj także: Listkiewicz wie, jak zarabiać na Stadionie Narodowym