Jak zaznaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska, niewykluczone, że w najbliższych dniach prokurator prowadzący postępowanie zdecyduje o włączeniu do głównego wątku sprawy doniesienia prezesa PZPN Grzegorza Laty o "próbie wręczenia mu korzyści majątkowej w celu późniejszego wykorzystania tego stanu do szantażowania jego osoby". Tą sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota.

Reklama

Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową dotyczy "przyjęcia w latach 2010-2011 przez osoby pełniące funkcje kierownicze w PZPN korzyści majątkowej lub jej obietnicy w związku z nabyciem nieruchomości pod budowę nowej siedziby PZPN".

Na razie prowadzimy postępowanie w sprawie, wciąż trwają przesłuchania świadków, są sprawdzane dowody. Żadnej osobie nie postawiono dotychczas zarzutów - poinformowała PAP Lewandowska.

Jak dodała, Lato w styczniu tego roku złożył oddzielne doniesienie do prokuratury w sprawie próby skorumpowania go. Na razie oba postępowania toczą się oddzielnie, ale prokurator prowadzący główny wątek zamierza się zapoznać z dokumentami i dowodami przedstawionymi przez Latę i wtedy zdecyduje, czy należy obie sprawy połączyć - przyznała.

Oba postępowania dotyczą praktycznie tej samej sprawy i łączą je osoby Laty oraz działacza piłkarskiego współpracującego w przeszłości z PZPN Grzegorza Kulikowskiego. Pod koniec października ub. roku tuż przed Walnym Zgromadzenie Delegatów PZPN przedstawiciele opozycji wobec Laty opublikowali nagrania, których autorem był Kulikowski. Miały one świadczyć o możliwości korupcji przy budowie nowej siedziby związku, której mieli się dopuścić Lato i ówczesny sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina, który 30 listopada z tego powodu został odwołany ze swojego stanowiska.

Zarówno Lato, jak i Kręcina odpierali zarzuty, a Kulikowski mówił, że nie ma dowodów na korupcję władz PZPN, ale "chciał pokazać mechanizmy, które mogą prowadzić do patologii". Kilka dni temu działacz w rozmowie z "Super Expressem" poinformował jednak, że w czerwcu ubiegłego roku przekazał Lacie kopertę, w której była łapówka związana z budową nowej siedziby związku. Szef piłkarskiej centrali przyznał, że Kulikowski kopertę faktycznie zostawił w jego gabinecie, ale jej nie otworzył, zdeponował w sejfie i zgłosił sprawę prokuraturze.

Ujawnione nowe fakty sprawiły, że pozycja Laty w PZPN jest coraz słabsza, a część działaczy domaga się jego zawieszenia bądź nawet odwołania.

Reklama

Do czasu wyjaśnienia "afery łapówkowej" powinien zostać zawieszony. Według mnie z takim wnioskiem powinna wystąpić do zarządu PZPN prokuratura, która bada tę sprawę - powiedział PAP jeden z członków zarządu związku Zbigniew Lach.

Z kolei inny z członków tego gremium Ryszard Niemiec uważa, że nie należy wykonywać gwałtownych ruchów, a trzeba poczekać na ustalenia prokuratury. "Prokuratura jest organem powołanym do wyjaśnienia tego typu spraw. Prognozowanie czegokolwiek bez jej ustaleń ociera się o granicę absurdu" - powiedział PAP Niemiec.

W związku z nagraniami i prowadzonym śledztwem kontrolę w PZPN zarządziła minister sportu i turystyki Joanna Mucha.

Ta kontrola zakończyła się 17 lutego. Do związku nie wpłynął do tej pory żaden raport z ministerstwa sportu, do którego mielibyśmy się ustosunkować - przyznała PAP rzeczniczka prasowa PZPN Agnieszka Olejkowska. Jak dodała, na początku marca piłkarska federacja przesłała jeszcze do MSiT dodatkowe dokumenty.

Ministerstwo poinformowało PAP, że obecnie prace związane z przygotowaniem protokołu kontroli są na etapie końcowym. W protokole zostanie przedstawiony ustalony stan faktyczny, uwzględniający kryteria przyjęte w kontroli. Dokument ten zostanie przekazany władzom PZPN, a następnie, po ewentualnej procedurze odwoławczej, MSiT przedstawi oficjalne wyniki kontroli - napisano w przesłanym PAP komunikacie.