Kontrolerzy pracują u nas od czwartku i są jeszcze obecni. Przeglądają dokumentację związaną z przygotowaniami i organizacją meczu oraz rozmawiają z pracownikami. Czynności prowadzili także w niedzielę - poinformowała PAP rzeczniczka NCS Daria Kulińska.
Dzień wcześniej kontrolerzy zakończyli pracę w resorcie sportu. Zapoznali się z dokumentami i przeprowadzili rozmowy z osobami odpowiedzialnymi na kontakty z NCS - potwierdziła PAP rzeczniczka ministerstwa Katarzyna Kochaniak.
Kochaniak dodała, że trudno się spodziewać w tej sprawie reakcji minister Joanny Muchy, zanim premier Tusk nie ogłosi wyników kontroli. Do tego czasu ministerstwo nie podpisze też przygotowanej już nowej umowy z NCS na zarządzanie Stadionem Narodowym. Obecna wygasa z końcem tego roku.
Poczekajmy, co powie pan premier - zaznaczyła Kochaniak.
Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował, że wyniki kontroli w ministerstwie i NCS trafią na biurko premiera w poniedziałek około godz. 16.
Tusk skierował urzędników z departamentu kontroli przy Prezesie Rady Ministrów, by zbadali okoliczności przełożenia spotkania eliminacji piłkarskich mistrzostw świata Polska - Anglia na Stadionie Narodowym. Pierwotnie miało się ono odbyć we wtorek, ale z powodu złego stanu murawy zostało przeniesione na środę. Po kilkugodzinnych opadach deszczu boisko - nad którym nie zamknięto dachu - było nasiąknięte wodą.
Szef rządu zapowiedział, że do poniedziałku oczekuje konkretnych informacji, kto jest odpowiedzialny za sytuację, która doprowadziła do przełożenia meczu. Nie wykluczył wniosków personalnych.
PZPN jako winnego wskazuje na NCS, które - jego zdaniem - jako gospodarz obiektu powinno zapewnić odpowiednie warunki rozgrywania meczu. Piłkarska centrala zapowiedziała złożenie wniosku o odszkodowanie. NCS natomiast zapewniło, że apelowało o zasunięcie dachu, ale ostateczną decyzję podjął delegat FIFA po konsultacji z przedstawicielami obu ekip.
Mecz odbył się w środę i zakończył remisem 1:1.