Rosyjskie media podają, że był pan najlepszym piłkarzem meczu z CSKA Moskwa. Podobno Vagner Love nie miał przy panu szans…

Aż tak to nie (śmiech). Nie czuję się żadnym bohaterem. Mecz mi wyszedł i już. Sam go jednak nie wygrałem.

Reklama

Nawet trener Oleg Błochin pana pochwalił, a on nie należy do pochlebców.

Przyznaję - jest nieźle. W tym sezonie gram wszystkie mecze w podstawowym składzie. To spore osiągnięcie, bo Błochin nie ma swoich faworytów. Jak komuś powinie się noga, to od razu wylatuje z pierwszej jedenastki. Poza tym trener ma spore pole manewru. Niedawno szefowie FK sprowadzili młodego środkowego rosyjskiego obrońcę. To już chyba mój czwarty, czy piąty konkurent do miejsca w składzie, a ja wciąż utrzymuję się na powierzchni.

Reklama

Myśli pan jeszcze o transferze do polskiego klubu?

Wcześniej myślałem, ale zimą miałem poważną rozmowę z Błochinem. Okazało się, że bardzo na mnie liczy. Mam tu silną pozycję i wciąż walczymy o europejskie puchary. Niby jesteśmy na 12. miejscu, ale strata do czołówki wynosi tylko pięć punktów. Moskwa jeszcze mi się nie znudziła. Wciąż zaskakuje mnie nowymi atrakcjami. Poza tym Rosjanie dbają o obcokrajowców, a to pozytywnie wpływa na samopoczucie.

Słaba gra na Euro 2008 nie zaszkodziła panu w jakiś sposób?

Reklama

Nie.

Koledzy z FK nie robili sobie żartów z Polaków?

Żarty były, ale z reguły bez złośliwości.

W Polsce narobił pan sobie sporo wrogów w po tym turnieju.

Polscy kibice i dziennikarze nigdy zbytnio mnie nie rozpieszczali, więc tak na dobrą sprawę nie mogłem stracić na popularności.

Wciąż pan przeżywa to, co stało się w Austrii?

Pozostał duży niedosyt, ale trzeba iść do przodu. Nie ma sensu roztrząsać tego, co było.

Krytyka pana zabolała?

Jeżeli była uzasadniona, to może się okazać, że była też i potrzebna. Rozumiem krytykę w pewnych przypadkach. Trudno głaskać kogoś po głowie, jeśli poszło mu źle. Ale ja nie przejmuje się krytyką.

Nawet jeśli przeczyta pan, że był najsłabszym Polakiem na Euro?

Media kreują swoich bohaterów, a ja zdecydowanie bohaterem mediów nie jestem. Jak Janczyk zagra kilka minut, to żyją tym chyba wszystkie polskie portale. A jak ja zagrałem dobry mecz, nie straciliśmy bramki, to nie ma o tym ani słowa. Tak jest łatwiej, wygodniej i z prądem. Przyzwyczaiłem się do tego.

Mówi się o panu, że nieźle gra w klubie, ale w reprezentacji w najważniejszych meczach zawodzi. To też nieprawda?

Nie wiem dlaczego ludzie tak sądzą. Po meczu z Walią na Legii albo z Portugalią i z Finlandią jakoś nie słyszałem krytyków.

Potrafi się pan przyznać do błędu?

Te 45 minut w meczu z Austrią na pewno nie było najlepsze w moim wykonaniu. Trener Beenhakker zmienił mnie po przerwie. Potem już ze mną nie rozmawiał. Atmosfera nie była najlepsza.

Myśli pan, że powoła pana na mecz z Ukrainą?

Trudno mi powiedzieć, czy Beenhakker rezygnuje z piłkarzy po jednym słabym meczu. W meczu z Chorwacją szukał już nowych rozwiązań na środku obrony. Mnie pominął, ale wciąż mam nadzieję, że z Ukrainą zagram.