Listkiewicz przypomina, że nie można nerwowo reagować po jednym słabszym meczu. "Gdybyśmy reagowali nerwowo, to w ciągu roku mielibyśmy pięciu trenerów. Ktoś musi zachować trochę zimnej krwi" - mówi.
Wygląda na to, że pozycja Beenhakkera nie jest zagrożona i kropka. "Dwa lata temu też się źle zaczęło. Z Finlandią przegraliśmy 1:3 i chciało się płakać. Potem z Serbią był remis 1:1 i po dwóch meczach mieliśmy tylko jeden punkt. Ale ostatecznie cieszyliśmy się z awansu. Spokojnie więc poczekajmy na kolejne mecze" - kończy Listkiewicz na łamach "Gazety Krakowskiej".