Jest pan fanatycznym kibicem?
Józef Wojciechowski: Chyba nie. Fanatyczni są przeważnie ci, których policja zatrzymuje pod stadionem. Ale na każdym meczu Polonii w Warszawie staram się być.
Co takiego popycha poważnego biznesmena do niezbyt poważnej polskiej piłki?
Kiedy zostałem zarażony futbolem, nie zastanawiałem się nad tym czy jest ona poważna czy nie. Piłka stała się moją pasją, a wszystko czym się zajmuję traktuję poważnie. Ludzie, którzy zaczynali od piłki nie mając żadnego zaplecza finansowego, już wyginęli. Nadchodzi czas tych, którzy najpierw budują sobie finansową bazę, a dopiero potem bawią się w futbol. Czas ludzi solidnych, którym wychodzi to, czego się podjęli.
A może chodzi o prestiż? Może dzięki klubowi chce mieć pan taką pozycję w środowisku znajomych biznesmenów jak Cupiał – pierwszy wśród równych?
Trudno mi mówić o panu Cupiale, ja takiej potrzeby na pewno nie mam. Czuję się wystarczająco dowartościowany. Kupiłem klub dla własnej pasji, a trochę też z myślą o tym, że może mi pomóc w promocji firmy. Okazało się jednak, że firma promuje się sama.
To może stadion? Czy niczym Antoni Ptak zacznie pan szantażować miasto, że odejdzie, jeżeli nie będzie nowego stadionu?
Jestem przekonany, że władzom miasta zależy, aby drużyny sportowe mogły się rozwijać. Nie będę nikogo szantażować.
Nie przeszkadza panu, że z pana nazwiskiem kojarzy się nazwiska Oleksego i Listkiewicza – ludzi z niezbyt dobrą opinią w środowisku?
Nie bardzo rozumiem dlaczego Listkiewicz ma się negatywnie kojarzyć. Różne osoby starają się zszargać jego nazwisko. Na tyle, na ile go znam, mogę powiedzieć, że to przyzwoity człowiek. Co do pana Oleksego – mam podobne zdanie.
Rutkowski, Walter i Cupiał to pana rywale, czy raczej towarzysze niedoli?
Fajnie, że są w tej piłce. Do futbolu trzeba ludzi namaszczonych, trochę nawiedzonych. Nie każdy chce swoje prywatne pieniądze inwestować w coś, na czym ciężko jest zarobić. Dlatego mam szacunek dla pasji tych ludzi. Gdyby nie było pana Waltera, to może nie byłoby Legii. I z kim byśmy walczyli?
Ufa pan swoim pracownikom?
Oczywiście. Gdybym im nie ufał, to by u mnie nie pracowali.
Świerczewski i Majdan nie oszukali pana?
Gdybym był przekonany, że policjanci podczas tamtej nocy w Mielnie zachowali się profesjonalnie, to ci piłkarze zostaliby zawieszeni. Moim zdaniem tamta interwencja była błędem młodych policjantów. Jeśli telewizja pokazała w sposób ewidentny brutalność policji, to powinno być przeprowadzone profesjonalne śledztwo w tej sprawie. A o niczym takim nie słyszałem. Materiał pokazuje policjanta, który uderzył stojącego człowieka dwukrotnie. A to chyba niewłaściwe zachowanie.
Wierzy pan, że Świerczewski powiedział do policjanta: „Czy jest zbyt głośno piękny kawalerze”?
Nie znam na tyle dobrze Świerczewskiego, ale pewnie to powiedział skoro tak twierdzą świadkowie. Z drugiej strony nie powinien do policjanta na służbie mówić per „piękny kawalerze”. Nie zmienia to jednak faktu, że nie są to słowa, które normalnie wywołują taką reakcję, jaka była widoczna na nagraniu.
Po co zatrudnił pan Anthon'ego Slota? Ma być szpiegiem?
Pan Slot na razie poznaje klub i zawodników. Służy mi radą. Przeprowadza analizy meczów, ocenia zawodników. Dzięki temu mogę mieć precyzyjne informacje o każdym z zawodników. Być może w przyszłości Slot będzie mi doradzał również w kwestii transferów.
Czy jeśli Slot powie, że Daniel Mąka nie powinien jednak grać w pierwszym składzie, to wymusi pan na Zielińskim odpowiednią decyzję?
Ostatnie słowo będzie należało do trenera Zielińskiego. Ale będziemy wymieniać się argumentami.
Czyli będzie się pan wtrącać w ustalanie składu?
Do tej pory się nie wtrącałem, ale to nie znaczy, że nie interesuję się tym, co się dzieje. Dopóki Polonia wygrywa, na pewno nie będę mówić panu Zielińskiemu jak ta drużyna ma grać.
Slota polecił panu Beenhakker. Długo się znacie?
Wszyscy go znamy. Lepiej lub gorzej. Ja akurat miałem tę przyjemność, że spotkałem go parę razy na meczu.
Gdy odejdzie z reprezentacji, będzie go pan chciał zatrudnić w Polonii?
Nie lubię gdybać. Poza tym jestem zadowolony z trenera Zielińskiego.
A Michał Listkiewicz? Prezes PZPN powiedział, że na razie wspiera Polonię duchowo. A potem – kto wie...
Znam pana Listkiewicza od kilku lat. Nie wiem czy będzie pracował w Polonii. Wiem natomiast, że na pewno jego doświadczenie byłoby bardzo pomocne. Tym bardziej, że mamy bardzo ambitne plany.
Kim byłby Listkiewicz w pana klubie?
Nie przesądzajmy. Nawet nie wiem, czy byłby otwarty na moją propozycję.
Podobno zawsze chce być pan najlepszy. Czy to znaczy, że skończy się monopol Wisły, a Lech wróci tam, skąd przyszedł?
Ostatnie mecze pokazały, że Wisła nie jest jakąś super drużyną. Powalczymy z nią. Na pewno stać nas na miejsce w pierwszej czwórce.
Przesłanie Lecha to „Chcemy być lepsi”. A pana?
„Drugi przegrywa”.
Boli pana, gdy ludzie mówią na pana drużynę „Discopolo”?
Akurat na stadionie Polonii tego problemu nie ma. Kwestia połączenia z Groclinem powoli traci na znaczeniu, rozmywa się. Zresztą każdy może sobie nazywać daną drużynę jak chce.