>>>Drzewiecki od początku mówił, że Listkiewicz nie będzie prezesem
Wciąż urzędujący prezes zapewnia, że zawsze będzie kibicował polskim drużynom, a związek zostawia w dobrym stanie. "Zrobię tylko jeszcze audyt zewnętrzny, żeby następca wiedział, co po mnie przejmuje i ile jest na związkowym koncie. A jest tego coś w okolicach 40 milionów złotych plus korzystne umowy na najbliższe lata, do 2010 roku, z których też spłyną znaczące środki. Spalonej ziemi więc nie zostawiam" - zapewnia Listkiewicz.
Obecny prezes nie chce wskazywać swojego następcy. "Nie mam faworyta" - mówi krótko.
To, że Listkiewicz nie będzie prezesem, nie znaczy że rozstaje się z polską piłką. Chce koordynować przygotowania Polski do Euro 2012. "Jestem gwarantem tego projektu. Znają mnie świetnie w UEFA. Choćby ostatnio w Bordeaux podczas zebrania Komitetu Wykonawczego wszyscy zwracali się do mnie po imieniu. Gdy trzeba będzie gasić pożary, a jeszcze parę razy to się na pewno zdarzy, to nie kto inny, tylko ja będę musiał odgrywać rolę strażaka" - wskazuje swoje zalety w dzienniku "Polska".