Edson da Silva wie co mówi, bo miał okazję grać w poważnych europejskich klubach. Ze Sportingiem Lizbona zagrał nawet w finale Pucharu UEFA! Teraz jednak nie pozostawia na działaczach z Łazienkowskiej zatrudnianych przez koncern ITI suchej nitki. "Legia to wielki klub, ale mentalność działaczy jest mocno ograniczona. Wciąż myślą w kategoriach lokalnych, brakuje im znajomości zasad, według których funkcjonuje poważny europejski futbol. Grałem w kilku wielkich klubach i miałem okazję zobaczyć, jak tworzy się mocny klub. Na pewno nie tak, jak w Warszawie..." - ocenia.

Reklama

Brazylijczykowi nie podoba się sposób, w jaki Legia żegna się z piłkarzami. "To jak pozbyli się mnie, to co robią z Vukoviciem. Przedstawię to jeszcze jaśniej: jak jeden z polskich piłkarzy miał problemy z alkoholem i hazardem, to klub sfinansował mu leczenie. Jak ja nie mogłem wyleczyć kontuzji, to odwrócili się ode mnie plecami i powiedzieli: <Radź sobie sam>. I za własne pieniądze poleciałem do Portugalii, zapłaciłem za leczenie. Za to, żeby wrócić do zdrowia i formy i żeby pomóc Legii płaciłem z własnej kieszeni!" - podkreśla.

Edson uważa, że Legia to wielki i profesjonalny klub. Jedynie działaczy ma malutkich. "Na przykład: dyrektor sportowy powinien sprowadzać piłkarzy po to, by ci wzmocnili skład, a jak udały się ostatnie transfery Legii, to wszyscy dobrze wiemy. I co? Poniósł ktoś za to odpowiedzialność? Nie, całą winę próbuje się zrzucić na hiszpańskich piłkarzy, a oni są tu najmniej winni. Ktoś przecież wcześniej zdecydował, że będą wzmocnieniem" - podsumowuje. Za transfery w Legii odpowiada dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak.