Pierwsze treningi w Turcji holenderski szkoleniowiec niemal co chwila przerywał gwizdkiem. Nie obyło się bez krzyków i połajanek. Beenhakker głośno zwracał uwagę młodym zawodnikom na podstawowe i oczywiste sprawy, jak przyjęcie piłki, dokładność podań, ciągły ruch. Na zajęciach ćwiczono przede wszystkim pressing, utrzymywanie się przy piłce i rozgrywanie jej wedle pewnych schematów. Nic trudnego, standard obowiązujący w nowoczesnym futbolu, ale na pierwszych treningach kadrowicze mieli kłopoty z takim wykonaniem ćwiczeń, by selekcjoner był w pełni zadowolony.

Reklama

Tymczasem podczas meczu – szczególnie w pierwszej połowie, kiedy na boisku był silniejszy skład – wszystko funkcjonowało co najmniej dobrze. Ligowcy imponowali zadziornością i agresją, po stracie piłki nie cofali się, tylko starali się ją od razu odzyskać, zamknąć przeciwnika na jego połowie - pisze DZIENNIK.

>>>Kadra Leo pokonała Antalayaspor

Oczywiście trzeba wziąć także poprawkę na klasę przeciwnika – a ta nie była wysoka. Sparing z Antalyasporem był jednak zastrzykiem optymizmu przed niedzielnym meczem z Serbią. Jeżeli ligowcy zagrają z podobną determinacją i taką samą konsekwencją – powinno być dobrze. Jeżeli po dwóch dniach treningów już się czegoś nauczyli, to w niedzielę może być tylko lepiej.

Za wcześnie jednak, by odpowiadać na pytanie, czy w tej grupie są piłkarze mogący wzmocnić pierwszą reprezentację. Z tym trzeba się wstrzymać przynajmniej do niedzieli. Na pewno kolejne szanse powinien dostawać Rafał Boguski. Dawid Janczyk pokazał, że ma wielki potencjał, ale – jak podkreśla Beenhakker – źle na niego wpływa fakt, że nie gra w klubie. "Brak mu automatyzmu, teraz musi się więcej na boisku zastanawiać i traci cenne sekundy" – mówił Holender. Dobrze wypadli także zawodnicy środka pola – Łukasz Trałka (kto wie, czy nie największa niespodzianka tego zgrupowania) i Antoni Łukasiewicz, który w Śląsku gra jako stoper.