Dni Holendra w naszym kraju są już policzone – ogłosił na swoich stronach portal sportowefakty. pl. Niby nie nowość, bo Leo Beenhakker był już w Polsce zwalniany setki razy, a mimo to nadal prowadzi biało-czerwonych. I ten stan najprawdopodobniej nie zmieni się do końcem eliminacji do mistrzostw świata.

Reklama

A cóż poszło? Znowu o Feyenoord i kolejną informacją jakoby holenderski szkoleniowiec od lata miał oficjalnie pracować w klubie z Rotterdamu. Beenhakker jednak zaprzecza. Jego jedyny cel to wywalczenie awansu na mundial. "Nasze szanse oceniam bardzo wysoko. Wystarczy wygrać oba mecze u siebie i poszukać punktów na wyjeździe. Nie zapominajmy również, że rywale przeżywają spore problemy" doszukuje się pozytywów Engel.

Niestety, Polacy na ich brak narzekać też nie mogą. Choć wciąż mówi się o utrzymaniu dobrych nastrojów wokół kadry, to trudno o nie wobec tak egoistycznego zachowania Beenhakkera. "Przez takie podejście Leo zupełnie niepotrzebnie podgrzewa atmosferę wokół kadry, robi zbędny szum" mówi Lubański. "A to wszystko pilotują media, które uważnie śledzą jego ruchy. Przecież te wszystkie informacje mam z pierwszej ręki, od dzwoniących dziennikarzy" dodaje Engel.