To miał być dla zawodników miły dzień. Organizatorzy zgrupowania przygotowali dla nich wycieczkę na wyspę Robben, gdzie przez 18 lat więziony był Nelson Mandela. Do wyjazdu jednak nie doszło. Fale na Atlantyku były wczoraj wyjątkowo wysokie. Piłkarze pojechali więc na drugą stronę półwyspu. Podczas dwóch postojów mieli okazję pospacerować nad morzem i porobić zdjęcia skalistym wybrzeżom. Mimo porażki humory dopisywały.
Następnie kadrowicze popłynęli na Wyspę Fok. Dziennikarzy jednak ze sobą nie zabrali. "Zrozumcie, zawodnicy chcą być sami ze sobą" - mówiła rzeczniczka kadry Marta Alf. Jednak przecież dzień wcześniej Leo zgodził się na wyjazd dziennikarzy razem z piłkarzami. Co zaszło w tym czasie? Dlaczego Beenhakker nagle stracił humor i siedział obrażony, nie godząc się na pozowanie do zdjęć? "Leo nie spał całą noc" - zdradził nam dyrektor reprezentacji Jan de Zeeuw. "Razem zastanawialiśmy się, dlaczego piłkarze zagrali tak słabo. Sami widzieliście czwartkowy trening. Było na nim wszystko: pasja, ambicja, determinacja. Jak ci chłopcy wspaniale walczyli. Przyszedł mecz i co? I nic! Nikt nie podjął walki. Leo zastanawia się, gdzie zrobił błąd. Pomyślał, że może po prostu piłkarze mają za dobrze" - tłumaczył de Zeeuw.
W przerwie spotkania z RPA piłkarze dostali od Leo ostrą reprymendę. Selekcjoner krzyczał, nie przebierał w słowach, za wszelką cenę chciał pobudzić swoich piłkarzy do walki. Nie udało się. Po przerwie Bafana Bafana dominowali na boisku jeszcze bardziej niż w pierwszej połowie. Oberwało się także sędziom z Zimbabwe, na których Holender napadał co chwila w trakcie spotkania. Tak podminowanego Leo nie widzieliśmy już dawno.
Po meczu wypowiadał się jednak w stonowany sposób. Przypomniał, że przywiózł do RPA młody zespół, który dopiero zbiera doświadczenie, i na pewno piłkarze wyciągną wnioski z tego spotkania. "Mimo wszystko uważam, że to zgrupowanie ma sens. Rzadko mamy okazję, żeby potrenować w szerszym składzie. Trzeba myśleć o przyszłości tej kadry. Dlatego cieszę się, że młodzi mogli zdobyć trochę doświadczenia" - usprawiedliwiał jak zwykle swoich zawodników Leo.
Beenhakker musi więc wymyślić coś, żeby w meczu z Irakiem nie doszło do kolejnej kompromitacji (drużyna trenowana przez Borę Milutinovicia jest aktualnym mistrzem Azji). Skoro piłkarzom było za dobrze, to Beenhakker postanowił być dla nich trochę ostrzejszy. Na wczorajszym treningu nie zamierzał ich oszczędzać. Nie nabiegali się w Soweto, to mieli siłę, żeby zasuwać na treningu. Na szczęście dla kadrowiczów w Kapsztadzie czekają ich jeszcze tylko jedne zajęcia - w poniedziałek wieczorem. Wkurzony Leo nie będzie miał czasu i okazji, aby mocniej dać im w kość. A szkoda, bo po tym, co pokazali w sobotę, na pewno by im się to przydało.