Golański zastąpił w kadrze kontuzjowanego Marcina Wasilewskiego. "Kibice i dziennikarze zastanawiali się, jak kadra zagra bez jednego ze swoich liderów. Zdawałem sobie sprawę, że nie będzie łatwo, ale jestem profesjonalistą. Nie przestraszyłem się, mimo że nie grałem w kadrze od roku. Dałem z siebie wszystko. Szkoda tylko, że nie w zwycięskim meczu" - mówi piłkarz.
Golański podkreśla, że nikt z polskiej ekipy nie zakładał straty punktów. "Wielka szkoda i żal. Kibice przybyli na stadion tak licznie nie po to, żeby widzieć remis reprezentacji. Wyszliśmy na boisko z jedną myślą - jak najszybciej strzelić gola. Może za bardzo zagotowaliśmy się? Czasami jak się czegoś bardzo chce, nic nie wychodzi" - duma.
W przerwie trener i piłkarze powiedzieli sobie wiele gorzkich słów. Niestety, nie pomogło, a przynajmniej nie całkiem. "Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie nie można pozwolić rywalom na tyle co wcześniej. Udało się, przynajmniej jeśli chodzi o przebieg gry. W drugiej połowie stworzyliśmy sporo sytuacji. Irlandczycy bronili się praktycznie całym zespołem" - podkreślił.
Nie ma co się dołować - z takiego założenia wyszli po meczu z Irlandią Północną piłkarze reprezentacji Polski. "Szybko się otrząsnęliśmy. Piłka wciąż jest w grze, nie straciliśmy szansy awansu. Podnosimy głowy i walczymy dalej. Musimy koniecznie wygrać w Mariborze" - oznajmił po ostatnim gwizdku obrońca Paweł Golański.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama