Lech w tym sezonie miał szanse odebrać Legii mistrzostwo. Był liderem tabeli po zasadniczej części sezonu. Dzięki temu był w uprzywilejowanej sytuacji przed rundą finałową. Według terminarza gier mecze z bezpośrednimi rywalami do tytułu rozgrywał na własnym terenie. Jednak gracze "Kolejorza" nie poradzili sobie z presją i oczekiwaniami kibiców. Trema nie raz im splątała nogi i w efekcie jeszcze przed ostatnią kolejką stało się jasne, że w tym sezonie zespół z Wielkopolski nie zajmie pierwszego miejsca na podium.
Kolejne zawiedzione nadzieje i postawa piłkarzy na finiszu rozgrywek doprowadziła kibiców Lecha do wściekłości, ale jej wybuch może dopiero nastąpić. W niedzielę "Kolejorz" przy Bułgarskiej podejmuje Legię. Jeśli warszawianie zdobędą choćby punkt, to obronią mistrzowski tytuł. Tylko ich porażka i wygrana Jagiellonii Białystok w pojedynku z Wisłą Płock sprawi, że po ostatnim gwizdku sędziego legioniści nie będą mieli z czego cieszyć na stadionie w Poznaniu.
Dla kibiców "Kolejorza", którzy od lat nienawidzą Legii radość jej piłkarzy będzie pigułką trudną do przełknięcia. Dlatego najbardziej radykalni kibole Lecha dali swojej drużynie jasny przekaz co się stanie po ewentualnym zwycięstwie klubu ze stolicy. Tuż obok obiektu, na którym swoje spotkania rozgrywa ekipa z Wielkopolski zawisł transparent z takim hasłem: "Jak w niedzielę przej**iemy to was zaj**iemy!