Korona Kielce - Raków Częstochowa 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Jakub Łukowski (36-karny).
Żółta kartka - Korona Kielce: Dominick Zator, Dalibor Takac, Bartosz Kwiecień. Raków Częstochowa: Fabian Piasecki, Gustav Berggren, Stratos Svarnas, Marcin Cebula, Zoran Arsenic, Giannis Papanikolaou.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 14 300.
Korona Kielce: Marcel Zapytowski - Dominick Zator, Piotr Malarczyk, Miłosz Trojak, Marius Briceag - Jacek Podgórski (67. Marcus Godinho), Kyryło Petrow (76. Bartosz Kwiecień), Dalibor Takac (67. Marcin Szpakowski), Nono, Jakub Łukowski (76. Dawid Błanik) - Jewgienij Szykawka (86. Kacper Kostorz).
Raków Częstochowa:Vladan Kovacevic - Bogdan Racovitan (38. Wiktor Długosz), Zoran Arsenic, Stratos Svarnas - Fran Tudor, Giannis Papanikolaou, Gustav Berggren (38. Ben Lederman), Jean Carlos Silva - Bartosz Nowak (75. Mateusz Wdowiak), Fabian Piasecki (62. Vladislavs Gutkovskis), Władysław Koczerhin (62. Marcin Cebula).
Niedzielny mecz miał ogromne znaczenie dla obu drużyn
Dla obu drużyn niedzielny mecz miał ogromne znaczenie. Kielczanie nadal nie są pewni ligowego bytu, a drużynie z Częstochowy remis wystarczał do zdobycia po raz pierwszy w historii klubu mistrzostwa Polski. Trener Korony Kamil Kuzera w porównaniu do przegranego spotkania ze Stalą w Mielcu (1:2) zdecydował się na dwie roszady w składzie. W pierwszej jedenastce znaleźli się Piotr Malarczyk i Dalibor Takac.
Raków we wtorek przegrał w finale Pucharu Polski po rzutach karnych z Legią Warszawa. Trener Marek Papszun dokonał pięciu zmian w wyjściowym składzie, m.in. na pozycji bramkarza: Kacpera Trelowskiego zastąpił Vladan Kovacevic.
Na mecz Korony z Rakowem sprzedano wszystkie bilety, a na trybunach zasiadło ponad 14 tys. kibiców.
Przewaga gości od początku meczu
Od początku meczu przewagę uzyskali goście, ale to Korona stworzyła pierwszą groźną sytuację. Po dośrodkowaniu Dominicka Zatora piłka trafiła w poprzeczkę bramki Rakowa i wyszła na aut bramkowy. Podbudowani kielczanie coraz częściej gościli w polu karnym rywala, grali coraz odważniej, ale obrońcy częstochowian reagowali bez zarzutu. Obie drużyny miały problem z dojściem do czystych pozycji strzeleckich. W 28. min. po raz drugi w tym meczu groźnie było pod bramką Rakowa, ale strzał Dalibora Takaca zablokował obrońca gości. Cztery minuty później defensor lidera ekstraklasy Efstratios Svarnas tuż przed linią pola karnego sfaulował Jewgienija Szykawkę. Po strzale z rzutu wolnego Jakuba Łukowskiego piłka trafiła w słupek, a dobitka Nono była niecelna.
Chwilę później ręką w swoim polu karnym zagrał Władysław Koczergin i sędzia Tomasz Kwiatkowski po analizie VAR podyktował karnego dla Korony. Bramkarz Rakowa wyczuł intencje Łukowskiego, ale strzał był zbyt silny i gospodarze objęli prowadzenie. Goście pierwszą groźną sytuację stworzyli dopiero w doliczonym czasie gry, ale Marcel Zapytowski w kapitalnym stylu obronił strzał Fabiana Piaseckiego, a dobitka Jeana Carlosa była niecelna. Zdegustowany postawą swoich podopiecznych Marek Papszun już przed przerwą dokonał dwóch zmian. Za Gustawa Berggrena i Bogdana Racovitana za boisko weszli Ben Lederman i wychowanek Korony Wiktor Długosz.
Okazje Rakowa do wyrównania wyniku
Drugą połowę meczu kielczanie mogli rozpocząć od mocnego uderzenia, ale strzał Zatora poszybował ponad poprzeczką bramki gości. Raków odpowiedział uderzeniem Jeana Carlosa, ale Zapytowski był na posterunku. Częstochowianie podkręcili tempo i pod bramką Korony coraz częściej było gorąco. W 67. min. wydawało się, że musi paść bramka dla Rakowa, ale Zapytowski wygrał pojedynek sam na sam z Franem Tudorem, a dobitkę Długosza z linii bramkowej wybił Miłosz Trojak. Goście osiągnęli dużą przewagę i gra toczyła się przeważnie na połowie Korony. W 85. min. doskonałą okazję do wyrównania miał Marcin Cebula, ale jego uderzenie z kilku metrów obronił Zapytowski. Pod koniec kielczanie bronili się niemal całą drużyną.
Już w doliczonym czasie gry Korona mogła podwyższyć prowadzenie. Piłkę na połowie gości przejął Nono, podał do wprowadzonego kilka minut wcześniej na boisko Kacpra Kostorza, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Kovacevicem. Nie wykorzystana sytuacja mogła się srodze zemścić na podopiecznych Kamila Kuzery, ale Tudor po kontrze zespołu z Częstochowy nie trafił do pustej bramki z kilku metrów.
Kielczanie wygrali siódme spotkanie na wiosnę przed własną publicznością, robiąc milowy krok w stronę utrzymania, odraczając jednocześnie koronację Rakowa. (PAP)
Autor: Janusz Majewski