Raków Częstochowa - PGE FKS Stal Mielec 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Giannis Papanikolaou (45+2), 2:0 Bartosz Nowak (63).
Żółta kartka - Raków Częstochowa: Ben Lederman, Fran Tudor, Łukasz Zwoliński. PGE FKS Stal Mielec: Piotr Wlazło, Koki Hinokio, Marco Ehmann.
Sędzia: Paweł Malec (Łódź). Widzów: 5 255.
Raków Częstochowa:Antonis Tsiftsis - Bogdan Racovitan, Zoran Arsenic (46. Adnan Kovacevic), Milan Rundic - Fran Tudor (68. Jean Carlos Silva), Ben Lederman, Giannis Papanikolaou, Deian Sorescu - Dawid Drachal (80. Marcin Cebula), Bartosz Nowak (68. Sonny Kittel) - Łukasz Zwoliński (80. Fabian Piasecki).
PGE FKS Stal Mielec: Mateusz Kochalski - Marco Ehmann, Mateusz Matras, Kamil Pajnowski (74. Leandro) - Łukasz Gerstenstein (60. Mateusz Stępień), Michał Trąbka, Piotr Wlazło (66. Matthew Guillaumier), Krystian Getinger (60. Krzysztof Wołkowicz) - Maciej Domański, Koki Hinokio - Ilja Szkurin (66. Kai Meriluoto).
Raków Częstochowa nie zawiódł kibiców
Raków Częstochowa nie zawiódł swoich kibiców i po sukcesach w eliminacjach Ligi Mistrzów w piątej kolejce ekstraklasy wygrał u siebie ze Stalą Mielec 2:0 (1:0). Przełomowa okazała się druga z trzech minut doliczonych do pierwszej połowy, bo właśnie wtedy gospodarze objęli prowadzenie.
Mając w trzydniowej perspektywie mecz czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów z FC Kopenhaga, trener Dawid Szwarga zdecydował, że w wyjściowej jedenastce Rakowa z graczy, którzy we wtorek rozpoczynali na Cyprze zwycięski mecz z Arisem Limassol, znaleźli się: Zoran Arsenic, Fran Tudor, Giannis Papanikolaou i Bogdan Racovitan.
Zmiany w składzie nie miały jednak negatywnego wpływu na poczynania częstochowian, wśród których znalazło się dwóch debiutantów: grecki bramkarz Antonis Tsiftsis i ofensywny pomocnik Dawid Drachal. Zwłaszcza drugi z nich może uznać swój występ za udany, bo Grekowi przydarzyła się jedna niepewna interwencja.
Gospodarze aktywniejsi
Gospodarze od początku byli aktywniejsi, ale Stal grała bardzo uważnie w obronie i starała się nie dopuszczać rywali do sytuacji strzeleckich. Pierwszą miał w 13. min. Deian Sorescu, ale zamiast strzelać próbował podawać do jednego z partnerów i stracił piłkę. Za to w 16. min. Rumun zdecydował się na uderzenie z 16 metrów, lecz piłka przeleciała mad poprzeczką. Z kolei w 24. min. celnie strzelał Papanikolaou, ale Mateusz Kochalski zdołał odbić piłkę na róg. Częstochowianie stosunkowo łatwo przedostawali się przed pole karne rywali, ale tam zbyt często tracili piłkę lub brakowało zrozumienia między poszczególnymi zawodnikami.
W 28 min. groźną kontrę wyprowadziła Stal, ale Ilja Szkurin (mający za sobą epizod w Rakowie), nie poradził sobie z Arseniciem i Milanem Rundiciem. Natomiast w 37. min. sprzed pola karnego próbował strzelać Koki Hinokio, ale trafił w jednego z rywali. Najlepszą okazję goście mieli w 44. min., gdy po rajdzie prawym skrzydłem na pole karne Rakowa wpadł Maciej Domański (grał w Rakowie w latach 2018-20), lecz Tsiftsis nie dał się zaskoczyć, a odbitą przez niego piłkę wybił Arsenic.
Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bez goli, już w czasie doliczonym przez arbitra, Drachal wywalczył piłkę na prawym skrzydle i dośrodkował niemal z linii końcowej, a w polu karnym najwięcej sprytu wykazał Papanikolaou, który z bliska pokonał Kochalskiego.
Zaraz po przerwie szansę na zdobycie drugiego gola miał Tudor, ale z rzutu wolnego strzelił za wysoko. W 54. min., po dośrodkowaniu Bartosza Nowaka z rzutu różnego, tuż obok celu główkował Adnan Kovacevic, który po przerwie zastąpił Arsenicia. Raków drugą bramkę uzyskał w 63. min., po kolejnym rajdzie Sorescu i płaskim strzale Nowaka, do którego podawał Ben Lederman.
W 68. min. powinno być 3:0, ale doskonałej sytuacji nie wykorzystał Łukasz Zwoliński, który w sytuacji sam na sam z Kochalskim zbyt długo zwlekał ze strzałem i nadbiegający z tyłu Mateusz Matras zdążył z interwencją. W 70. min. z rogu dośrodkował Sonny Kittel, ale Papanikolaou główkował niecelnie.
Raków do końca przeważał i miał szanse na kolejne trafienia. M.in. w 90, min. po rajdzie Marcina Cebuli w słupek trafił Sorescu. Goście w 78. min. mieli okazję do zdobycia kontaktowej bramki, ale Adnan Kovacevic zażegnał niebezpieczeństwo.