Lech Poznań - Żetysu Tałdykorgan 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Rafał Murawski (61), 2:0 Gergo Lovrencsics (65).

Żółte kartki: Zoran Kostic, Sinisa Dobrasinovic (Żetysu).

Lech: Krzysztof Kotorowski - Mateusz Możdżeń, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Gergo Lovrencsics, Łukasz Trałka (54. Rafał Murawski), Sergiej Kriwiec (46. Vojo Ubiparip), Szymon Drewniak, Aleksandar Tonew (85. Jacek Kiełb) - Bartosz Ślusarski.

Reklama

Żetysu: Władimir Loginowskij - Danijar Mukanow, Milosz Michajłow, Damir Dautow, Marko Djalovic - Zoran Kostic, Sinisa Dobrasinovic, Sergiej Skorych (81. Ołżas Spanow) - Edin Junuzovic (70. Aleksiej Szczjotkin), Danilo Belic, Serikżan Mużikow (70. Ajdar Kumisbekow).

Sędziował: Luc Wouters (Belgia). Widzów: ok. 22 tys.

Lechici wywalczyli niezłą zaliczkę przed rewanżowym meczem w odległym Tałdykorganie, który rozegrają już za tydzień. Bohaterem poznańskiej drużyny został nowy pomocnik Gergo Lovrencsicsa, który asystował przy bramce Rafał Murawskiego,a cztery minuty później sam ustalił wynik spotkania.

Przed meczem oficjalnie pożegnano Dmitrije Injaca i Marcina Kikuta. Obu zawodnikom zakończyły się kontrakty z poznańskim klubem, ale jeszcze nie znaleźli nowych pracodawców. Odchodzący z Lecha piłkarze otrzymali od kibiców gromkie brawa.

Reklama

Kolejorzowi w meczu przeciwko Kazachom szło jak po grudzie. W pierwszej połowie widać było, że lechici trenują od niedawna, brakowało zgrania, a w ich poczynaniach było sporo chaosu i niedokładności. Defensywa popełniała sporo błędów, a po jednym z nich Serikżan Mużikow mógł pokonać Krzysztofa Kotorowskiego. Napastnik Żetysu w sytuacji sam na sam nieczysto uderzył w piłkę i fani gospodarzy mogli odetchnąć.

To Kazachowie, którzy są w trakcie sezonu, płynniej przeprowadzali akcje, choć im też brakowało precyzji przy decydujących podaniach.

Tuż przed przerwą poznaniacy przeprowadzili jedną z nielicznych składnych akcji. Luis Henriquez idealnie zacentrował w pole karne, a Aleksandar Tonew udem próbował futbolówkę umieścić w siatce, lecz ta poleciała obok słupka.

Zdecydowanie lepsze widowisko kibice obejrzeli w drugiej połowie. W pierwszym kwadransie znów goście ostrzeliwali bramkę Lecha, ale Kotorowski spisywał się bezbłędnie.

Kluczowym momentem spotkania było pojawienie się na murawie Rafała Murawskiego. Reprezentant Polski, który dopiero od poniedziałku trenuje z drużyną, tchnął w swoich kolegów nowego ducha. Murawski już siedem minut po wejściu na boisko, zdobył prowadzenie dla gospodarzy. Długa zasługa w tym Lovrencsicsa, który wymanewrował obronę Żetysu i idealnie zagrał do niepilnowanego pomocnika Kolejorza.

Węgier może uznać swój debiut w Lechu za niezwykle udany, bowiem chwilę później, po dośrodkowaniu Bartosza Ślusarskiego, z bliska trafił do siatki.

Mecz nabrał rumieńców, akcje przenosiły się z jednej strony boiska na drugą. Bliżsi strzelenia kolejnego gola byli lechici, którzy w ten sposób mogliby przesądzić losy rywalizacji. Dwukrotnie szczęścia zabrakło Ubiparipowi, który raził przede wszystkim brakiem skuteczności.

Aleksandar Szadzkij (drugi trener Żetysu) - To było bardzo dobre spotkanie. Gratuluję Lechowi zwycięstwa, ale uważam, że nasza drużyna zagrała niezłe spotkanie.

Mariusz Rumak (trener Lecha) - Tak jak przewidywałem, było to bardzo trudne spotkanie. My jednak jesteśmy jeszcze w okresie przygotowawczym. Dlatego brakowało pewności siebie, determinacji, choć to nie było wynikiem, że zawodnikom nie chciało się. W pierwszej połowie nie mogliśmy złapać rytmu, gubiliśmy wiele piłek. Kazachowie z kolei narzucili niezłe tempo, choć nie stwarzali poważniejszego zagrożenia pod naszą bramką. W drugiej połowie zobaczyliśmy inny zespół, szczególnie po zmianie jaką dał Rafał Murawski. Cieszę się, że nowi zawodnicy tak dobrze wkomponowali się w zespół. Szczególnie Gergo, który swój debiut zapisał bramką i asystą. 2:0 wbrew pozorom to nie jest duża przewaga. Przy stracie bramki w meczu wyjazdowym, wiele rzeczy może się wydarzyć w głowach piłkarzy.