Legia przed tygodniem na własnym stadionie pokonała Caernarfon Town 6:0. Rewanż był więc formalnością. Tylko totalny kataklizm mógł pozbawić legionistów awansu.
Do przerwy bez goli
Trener Gonzalo Feio w rewanżu dał szansę zmiennikom. Wielu podstawowych piłkarzy nawet nie poleciało na mecz do Walii.
"Rezerwowi" w pierwszej połowie długo nie mogli znaleźć wspólnego języka na boisku. Akcje były chaotyczne i nieprzemyślane. W efekcie do przerwy nie oglądaliśmy goli.
Legia drugą połowę zaczęła z przytupem
Po powrocie na boisko Legia bardzo szybko strzeliła trzy gole. Ich autorami byli Bartosz Kapustka (46), Artur Jędrzejczyk (48), Tomas Pekhart (53).
Nsame i Barcia z debiutanckimi golami
Na tym nie koniec. W 72. minucie na 4:0 podwyższył Jean-Pierre Nsame. Nowy nabytek Legii przelobował bramkarza gospodarzy.
Dla 31. letniego byłego króla strzelców ligi szwajcarskiej był to debiutancki gol w barwach stołecznego zespołu.
Wynik spotkania na 5:0 ustalił inny debiutant w składzie Legii. Sergio Barcia do siatki rywali trafił w 83. minucie. Hiszpan zdobył bramkę uderzeniem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Teraz czas na Broendby
Kolejnym rywalem Legii będzie Broendby Kopenhaga. Duński klub w czwartek w Kosowie zremisował 2:2 w rewanżu z Llapi Podujevo, ale tydzień temu wygrał 6:0.
Pod koniec pierwszej połowy bramkę dla klubu z Kosowa zdobył Elvir Gashijan. Jednak przewaga Broendby z pierwszego spotkania była tak duża, że awans duńskiego zespołu nie był zagrożony. W drugiej połowie wyrównał Emmanuel Yeboah, a w 61. min Broendby objęło prowadzenie, gdy Ohi Omoijuanfo wykorzystał rzut karny. Następnie Thomas Mikkelsen skierował piłkę do własnej bramki.