Liverpool w ubiegłym tygodniu wrócił ze zgrupowania w hiszpańskiej Marbelli, gdzie w spokoju i izolacji szukał sposobu na znacznie bardziej doświadczonego w europejskich rozgrywkach rywala. Klopp zapewnił, że nie zamierza rezygnować ze stylu gry, jaki "The Reds" prezentowali przez cały sezon.

Reklama

"Gdybym spytał chłopaków, co chcecie robić w tym finale, jestem pewien, że odpowiedzieliby: +To, co zawsze+. W piłce nożnej trzeba próbować pozbawić rywala jego największych atutów, ale chodzi też o to, żeby pokazać swoją jakość" - powiedział niemiecki szkoleniowiec, cytowany na oficjalnej stronie internetowej klubu.

Większość obecnych piłkarzy Realu cieszyła się już z triumfu w Lidze Mistrzów rok i dwa lata temu, wielu brało udział również w zwycięskim finale w 2014 roku. Hiszpański klub łącznie wygrał Champions League sześciokrotnie, a wliczając jej poprzednika Puchar Europy - 12 razy. Liverpool po to trofeum sięgnął ostatnio w 2005 roku, z Jerzym Dudkiem w bramce. Wcześniej czterokrotnie wywalczył Puchar Europy.

Klopp nie bagatelizuje tego doświadczenia "Królewskich", ale przeciwstawia mu głód pierwszego w karierze sukcesu jego podopiecznych.

"W ostatnich latach w Europie dominowało kilka klubów: Madryt, Barcelona, Bayern. Zagramy z jednym z nich w finale, więc kto jest faworytem? Real może napisać scenariusz takiego meczu, bo gra w nim po raz czwarty w ciągu pięciu lat. My nie, ale nie mam z tym problemu. Wszystko sprowadza się do tego, co jest większe: chęć zdobycia trofeum po raz trzeci z rzędu czy chęć wywalczenia go po raz pierwszy od iluś tam lat" - stwierdził w wywiadzie dla UEFA.

Reklama

Także szkoleniowiec "Królewskich" Zinedine Zidane nie chce nadawać doświadczeniu zbyt dużego znaczenia.

"Liga Mistrzów to bardzo trudne rozgrywki, które zawsze wiążą się z presją. Wprawdzie dotarliśmy do finału cztery razy w ostatnich pięciu latach, ale to wcale nie znaczy, że to jest łatwe. Ten sobotni finał może być najtrudniejszym z dotychczasowych. Może i Liverpool dawno nie zaszedł tak daleko, ale to klub z wielkimi tradycjami i wie, jak gra się takie mecze" - zaznaczył Francuz.

Wielu postrzega finał jako pojedynek piłkarzy, którzy mają ogromne znaczenie dla swoich klubów: Portugalczyka Cristiano Ronaldo w Realu i Egipcjanina Mohameda Salaha w Liverpoolu. W poniedziałek na konferencji prasowej spytano Kloppa, który z nich jest ważniejszy dla swojego zespołu.

"Już widzę nagłówki gazet po swojej odpowiedzi. Dlatego nie odpowiem" - odparł z uśmiechem.

Z kolei bramkarz Liverpoolu Loris Karius ocenił w telewizji Sky, że jest za wcześnie na jakiekolwiek porównania tych piłkarzy.

Salah miał niesamowity sezon. To jasne, że jest wśród najlepszych na świecie. Ale różnica jest taka, że Ronaldo udawało się to przez wiele lat. Życzę Salahowi, żeby dokonał tego samego. Jest jeszcze młody i może być jeszcze lepszy. Ale na razie nie da się porównać tych dwóch zawodników - powiedział Niemiec.

Zidane uważa z kolei, że siłą Liverpoolu jest nie tyle Salah, co cała ofensywna trójka: Egipcjanin, Brazylijczyk Roberto Firmino i Senegalczyk Sadio Mane.

To trzej różni piłkarze, którzy świetnie się uzupełniają przez cały sezon. Zdobyli mnóstwo bramek - przypomniał.

Tercet zaimponował także Portugalczykowi Ronaldo.

Obecny Liverpool przypomina mi Real sprzed kilku lat, kiedy z przodu grało trzech szybkich zawodników. Mam do niego duży szacunek, ale Real jest lepszy. Musimy uzmysłowić sobie, że możemy zapisać się w historii, a także wykorzystać nasze doświadczenie - powiedział czterokrotny triumfator Champions League, w tym raz z Manchesterem United.

Ronaldo doznał kontuzji kostki w ligowym meczu z Barceloną 6 maja i pauzował przez prawie dwa tygodnie. W sobotę rozegrał jednak 62 minuty w ostatniej kolejce hiszpańskiej ekstraklasy, gdy Real zremisował na wyjeździe z Villarreal 2:2. Zdobył jedną z bramek - 17. w ostatnich 10 występach w tych rozgrywkach.

"Królewscy" zajęli trzecie miejsce w Primera Division, natomiast Liverpool - czwarte w Premier League. Tym samym oba zespoły mają już zapewniony awans do fazy grupowej kolejnej edycji LM.

Sobotni finał rozpocznie się o godz. 20.45 czasu polskiego. Sędzią głównym spotkania będzie Serb Milorad Mazic.