"Królewscy", którzy triumfowali w tych rozgrywkach w trzech ostatnich edycjach, przystępowali do wtorkowego rewanżu pogrążeni w głębokim kryzysie - mimo wygranej 2:1 w Holandii. Piłkarze stołecznego zespołu w ciągu czterech dni dwukrotnie na Santiago Bernabeu przegrali prestiżowe pojedynki z Barceloną i odpadli z Pucharu Hiszpanii oraz praktycznie stracili szansę na odzyskanie mistrzostwa kraju. Licząc wcześniejszy pojedynek ligowy z Gironą, Real doznał trzech z rzędu porażek na własnym stadionie, co zdarzyło po raz pierwszy od 15 lat.
Do przerwy Real Madryt przegrywał 0:2 i trener Santiago Solari zmienił dwóch kontuzjowanych zawodników. W siódmej minucie bramkę dla gości strzelił Hakim Ziyech, a 11 minut później gospodarze przegrywali już różnicą dwóch goli, bo Thibauta Courtois pokonał David Neres. Przy obu golach asystował Dusan Tadic. 30-letni reprezentant Serbii szczególnie przy drugiej bramce popisał się efektownym zwodem i dokładnym, prostopadłym podaniem.
Kilka minut później boisko z powodu kontuzji opuścili Lucas Vazquez i Vinicius Junior. Za nich weszli Gareth Bale i Marco Asensio. Tego pierwszego część kibiców przywitała brawami, a część... gwizdami. Walijczyk poza strzałem w słupek nie potrafił wnieść niczego więcej do gry swojego zespołu.
W 62. minucie Ajax wygrywał już 3:0, gdy efektownym strzałem z linii pola karnego popisał się Tadic, który był najlepszy na boisku. Gol wywołał jednak sporo kontrowersji, bo oglądając powtórki telewizyjne wydawało się, że chwilę wcześniej piłka wyszła poza linię boczną. Sędziowie VAR po długich analizach zdecydowali się jednak uznać bramkę.
Obrońcy trofeum odpowiedzieli jedynie w 70. minucie, kiedy do bramki Ajaksu trafił Marco Asensio. Jednak niespełna dwie minuty później Lasse Schoene pokonał źle ustawionego Courtois bezpośrednio z rzutu wolnego.
W drugim wtorkowym meczu było zdecydowanie mniej emocji. Borussia Dortmund, bez leczącego uraz stopy Łukasza Piszczka, przystępowała do meczu przed własną publicznością po wyjazdowej porażce 0:3. Prowadząca w niemieckiej ekstraklasie drużyna, która miała świetny początek sezonu, potwierdziła, że znajduje się w kryzysie, zagrała bez wiary w awans. Jedyną bramkę w tym spotkaniu strzelił w 49. minucie najlepszy strzelec ligi angielskiej w ostatnich latach Harry Kane i przypieczętował awans "Kogutów".
W środę Paris Saint-Germain podejmie Manchester United (w pierwszym meczu 2:0), a Porto zagra u siebie z Romą (1:2). Cztery pozostałe spotkania rewanżowe odbędą się w przyszłym tygodniu: we wtorek Manchester City - Schalke 04 Gelsenkirchen (3:2) i Juventus Turyn - Atletico Madryt (0:2), a w środę Barcelona - Olympique Lyon (0:0) oraz Bayern Monachium - Liverpool (0:0).
Finał zaplanowano na 1 czerwca w Madrycie (Estadio Metropolitano).