Mecz na początku był otwarty i ciekawy, nie brakowało efektownych akcji po obu stronach boiska. W 21. minucie precyzyjnym strzałem popisał się Saul Niguez i gospodarze objęli prowadzenie. Od tego momentu tempo i jakość widowiska spadły - Atletico skoncentrowało się na przerywaniu akcji rywali, upatrując swoich szans w kontratakach.
Barcelona zdołała doprowadzić do wyrównania dopiero w 82. minucie, kiedy gospodarze popełnili być może jedyny tego wieczoru błąd w kryciu. Niepilnowany w polu karnym Urugwajczyk Luis Suarez głową pokonał bramkarza rywali. Katalończycy mieli w końcówce wyraźną przewagę, ale drugiej bramki już nie zdobyli.
"Biorąc pod uwagę, że przez większość meczu przegrywaliśmy, ten punkt nie jest taki zły. Zwłaszcza, że graliśmy z drużyną, która walczy o tytuł. Wszyscy wiedzą, że Atletico jest świetne w defensywie i ma bardzo dobrego bramkarza. Myślę, że w drugiej połowie zasłużyliśmy na to, żeby wywieźć stąd trzy punkty" - skomentował strzelec wyrównującego gola na antenie telewizji Movistar Plus.
Zgodnie z przewidywaniami, na stadionie Wanda Metropolitano, na którym zasiadło ponad 60 tysięcy kibiców, odczuwalne było napięcie polityczne. Nad trybunami powiewały flagi Hiszpanii, co miało związek z niedawnym referendum niepodległościowym Katalonii, uznanym za nielegalne przez władze w Madrycie.
Barcelona ma 22 punkty, o pięć więcej od wicelidera Realu Madryt. Atletico jest na trzeciej pozycji z 16, a tyle samo ma czwarta Sevilla, która wcześniej w sobotę przegrała na wyjeździe z Athletic Bilbao 0:1.
Z kolei Real długo męczył się, ale w końcu pokonał na wyjeździe Getafe 2:1. Zwycięską bramkę zdobył w końcówce meczu Cristiano Ronaldo. To pierwszy ligowy gol Portugalczyka w tym sezonie.
"Królewscy" mieli kontrolę nad spotkaniem w pierwszej połowie, co udokumentowali bramką w 39. minucie - na listę strzelców wpisał się Francuz Karim Benzema. Po przerwie jednak zaczęli grać niedokładnie i niepewnie, a rywale wykorzystali to w 56. minucie, doprowadzając do wyrównania. Bramkarza Realu pokonał Jorge Molina.
Trener gości Francuz Zinedine Zidane wprowadził na plac gry Isco, który miał w sobotę odpoczywać. Ten ruch okazał się zbawienny - to właśnie 25-letni Hiszpan asystował przy golu Ronaldo w 85. minucie.
"Rozpoczęliśmy bardzo dobrze, ale po przerwie za bardzo się rozluźniliśmy. Udało się to naprawić dzięki zmianom i dzięki naszemu charakterowi" - podsumował Zidane, który poprowadził "Królewskich" w oficjalnym meczu po raz setny.
Real odniósł 13. z rzędu zwycięstwo ligowe na wyjeździe. Gorzej wiedzie mu się na razie przed własną publicznością - dwa remisy i porażka w czterech meczach.