W hiszpańskich mediach oceniono, że Real grał bez rytmu, z rzadkimi przebłyskami, a poczynania stołecznego zespołu ożywił dopiero w ostatnich 30 minutach rezerwowy Karim Benzema.
"Królewscy" objęli prowadzenie w 18. minucie po strzale samobójczym Paulo Oliveiry. Portugalski obrońca razem z Sergio Ramosem z Realu wyskoczył do dośrodkowania we własnym polu karnym, ale zamiast wybić piłkę pechowo skierował ją do bramki. 10 minut później prowadzenie podwyższył Marco Asensio. Najefektowniejsze było ostatnie trafienie autorstwa Marcelo. W 82. minucie Brazylijczyk, który także wszedł z ławki, wykorzystał dokładne podanie Benzemy i sfinalizował składną akcję zespołu.
>>>Real Madryt - Eibar 3:0. Zobacz gole
Piłkarze Eibar próbowali ofensywnej taktyki, ale nie byli w stanie stworzyć poważniejszego zagrożenia pod bramką Realu strzeżoną przez zastępującego kontuzjowanego Keylora Navasa Kiko Casillę.
Drużyna z Madrytu zanotowała szóste ligowe zwycięstwo w tym sezonie, a czwarte z rzędu. Jest trzecia w tabeli z 20 punktami i traci pięć do prowadzącej Barcelony. Eibar, który zaś przegrał sześć spotkań, plasuje się na 16. miejscu.
Trwa niemoc strzelecka w Primera Division Ronaldo. Gwiazdor "Królewskich" rozegrał pięć spotkań w tym sezonie i tylko raz pokonał bramkarza rywali. "Trudno to wytłumaczyć, trudno w to uwierzyć" - napisał na swoim portalu internetowym dziennik "Marca", który zwrócił uwagę, że ligowy kryzys Portugalczyka może dziwić tym bardziej, że w Champions League regularnie trafia on do siatki.
W innym z niedzielnych pojedynków czwarte w tabeli Atletico Madryt (19 pkt) pokonało na wyjeździe Celtę Vigo 1:0. Bramkę zdobył dla gości w 28. minucie Francuz Kevin Gameiro. Celta, która zanotowała czwartą porażkę, jest dziesiąta w stawce (11 pkt).
W sobotę Barcelona pokonała u siebie Malagę 2:0. Kontrowersje wzbudziła pierwsza bramka dla gospodarzy, która padła już w drugiej minucie. Na listę strzelców wpisał się Gerard Deulofeu. W hiszpańskich mediach zauważono, że trafienie nie powinno zostać uznane, gdyż podający strzelcowi Francuz Lucas Digne zagrywał piłkę już zza linii końcowej, czego nie zauważyli sędziowie.
"Dla mnie wszystko odbyło się prawidłowo. Byłem przekonany, że piłka pozostała w polu gry i dlatego kontynuowałem akcję" - zaznaczył w rozmowie z hiszpańską telewizją Deulofeu.
Kolejne słowa krytyki spadły na zawodzącego ostatnio Luisa Suareza, który od początku sezonu zdobył tylko trzy bramki. Urugwajczyka bronili po ostatnim meczu zarówno Deulofeu, jak i trener Ernesto Valverde.
"Luis jest jednym z kluczowych graczy - niezależnie od tego, czy zdobywa gole, czy nie. Jego agresywny styl gry zawsze daje mu okazje. Im więcej marnuje, tym lepiej. To pokazuje, że jest na boisku. Dla nas jest bezcenny" - zapewnił szkoleniowiec.
Suarez po następnej ligowej kolejce przejdzie leczenie i rehabilitację prawego kolana. Z tego powodu opuści dwa towarzyskie spotkania drużyny narodowej, w tym 10 listopada z Polską w Warszawie. To efekt uzgodnień między urugwajską federacją a hiszpańskim klubem.
Barcelona zdobyła 25 punktów na 27 możliwych i prowadzi w tabeli. Druga Valencia traci do niej cztery. Wicelider w sobotę przedłużył serię zwycięstw do pięciu, rozbijając przed własną publicznością Sevillę 4:0.
Bohaterem gospodarzy był 20-letni Portugalczyk Gonzalo Guedes, który zanotował dwa trafienia i asystę. W ostatnich trzech meczach, w tym w Lidze Mistrzów, Andaluzyjczycy ponieśli trzy porażki i stracili łącznie 10 goli.
"Krok po kroku, mecz po meczu musimy kontynuować grę z takim samym nastawieniem, wysiłkiem i braterstwem oraz pokorą" - podsumował trener "Nietoperzy" Marcelino.