Po przegranym w niedzielę spotkaniu 1/8 finału MŚ z Francją (1:3) reprezentacja Polski zakończyła udział w tegorocznym mundialu. Jak twierdzi uczestnik mistrzostw świata w 2002 roku podopieczni Czesława Michniewicza zaprezentowali się w tym spotkaniu lepiej niż we wcześniejszych trzech meczach fazy grupowej z Meksykiem (0:0), Arabią Saudyjską (2:0) oraz Argentyną (0:2). Podkreślił, że potrafiliśmy w spotkaniu z obrońcami tytułu mistrza świata podejść trochę wyżej i zmusić rywali do błędów i nie brakowało nam odwagi tak jak to było w zmaganiach grupowych.

Reklama

Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Francja jest poza zasięgiem, więc tak naprawdę nie mieliśmy nic do stracenia i to było widać po zawodnikach, którzy zagrali bardziej odważnie niż w tych wcześniejszych meczach, które były za bardzo bojaźliwe. Piłkarze pokazali, że można grać i atakować nawet zespół mistrza świata. Nie wiem czy takie granie było wbrew trenerowi, czy za jego przyzwoleniem, ale nareszcie zagraliśmy na to na co nas stać w ofensywie. Przede wszystkim dzięki temu, że ustawialiśmy się wyżej można było wymusić na Francuzach pewne błędy, które w linii obrony powielały się i tylko brakowało skuteczniejszej gry pod ich bramką - powiedział.

Z kolei jakość ofensywna Francuzów jest gigantyczna w porównaniu do naszej jakości defensywnej. Szczególnie takie indywidualności jak Kylian Mbappe robią różnicę w trudnych momentach meczu i mogą wziąć grę na siebie - dodał.

Triumfator Ligi Mistrzów w 2005 roku z angielskim Liverpoolem podkreślił, że gol w końcówce zdobyty przez kapitana Roberta Lewandowskiego dał nam choć trochę satysfakcji z tego turnieju, w którym po raz pierwszy od 36 lat wyszliśmy z grupy. Jednocześnie skrytykował styl gry selekcjonera Michniewicza, w którym dobrze nie czuł się nasz najlepszy napastnik oraz reszta ofensywnych graczy.

Dudek: Występ naszego zespołu na tych mistrzostwach świata można ocenić jako słodko-gorzki

Myślę, że mimo porażki 1:3 ten gol w końcówce dał nam dużo satysfakcji, szczególnie Robertowi Lewandowskiemu. Widać było, że się męczył na tych mistrzostwach w taktyce selekcjonera Michniewicza. Uważam ,że występ naszego zespołu na tych mistrzostwach świata można ocenić jako słodko-gorzki, bo z jednej strony wyszliśmy z grupy po raz pierwszy od 36 lat, a z drugiej jakim sposobem to osiągnęliśmy, grając w sposób bojaźliwy. Krytyka całego piłkarskiego świata, była dla nas upokarzająca. Jak nie wiemy gdzie mamy grać, a brakuje nam pewności siebie to zazwyczaj wycofujemy piłkę do bramkarza. To wygląda czasami na bardzo zachowawczy futbol i tak już najlepsze reprezentacje nie grają - podkreślił.

W tych czterech spotkaniach na mundialu Dudek wyróżnił przede wszystkim naszego bramkarza Wojciecha Szczęsnego, który obronił dwa karne z rzędu, co ostatni raz zdarzyło się 20 lat temu za sprawą Brada Friedela z USA na mistrzostwach świata w Korei Płd. i Japonii w 2002 oraz w 1974 roku Jana Tomaszewskiego.

Reklama

Przy tak defensywnej grze naszego zespołu to przede wszystkim Wojciech Szczęsny zasłużył na miano najlepszego zawodnika tego turnieju. Był absolutnie kluczową postacią we wszystkich czterech meczach. Dokonał tego co Tomaszewski w 1974 roku, czyli obronił dwa karne w fazie grupowej. Takie coś zdarza się raz na 20 lat i bardzo się cieszę z tego, że Wojtek tego dokonał - przyznał.

Przed mundialem było dużo obaw o Szczęsnego, który wiadomo jak się prezentował w poprzednich turniejach rangi mistrzowskiej. Miał trochę pecha oraz kilka nieszczęść po drodze i wydawało się, że to mogą być jego ostatnie mistrzostwa świata - co wielokrotnie podkreślał. Myślę, że doświadczenia ubiegłych lat tylko zbudowały Wojtka i mu pomogły na tych mistrzostwach zaprezentować się inaczej. Był zdecydowanie najlepszy - dodał.

Granie defensywne było męczące

Były reprezentant Polski zwrócił uwagę przede wszystkim na styl reprezentacji we wcześniejszych spotkaniach z Meksykiem oraz Argentyną. Przyznał, że Michniewicz nie jest do końca pewny jakim składem dysponuje, próbując grać jedynie w sposób defensywny. Taki styl gry najbardziej nie pasuje zawodnikom ofensywnym, którzy mają potencjał na bardziej odważniejsze granie. Dla Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego, Sebastiana Szymańskiego czy Nicoli Zalewskiego takie granie defensywne było męczące, co doskonale pokazał mecz z Francją, gdzie wymienieni zawodnicy potrafili rozwinąć skrzydła w grze ofensywnej biało-czerwonych.

"W tych czterech meczach było widać, że trener Michniewicz nie do końca jest pewny swoich zawodników. Zmiany nie były takie jakie oczekiwaliśmy, które by pomogły drużynie, czy to z Argentyną, czy teraz z Francją i straciliśmy od razu po nich bramki. Widać było, że zawodnicy mieli ograniczoną motywację i myślę że duża "zasługa" w tym trenera, który podcinał skrzydła naszym zawodnikom i przez to nie mogli więcej dać na boisku. W spotkaniu z Francją były momenty dobrej gry, ale jak się później okazało nie wystarczyło to do pozostania w turnieju" - zauważył.

Przez całe trzy mecze fazy grupowej mieliśmy masę szczęścia, którego jednak zabrakło w spotkaniu z Francją, zwłaszcza w tej sytuacji z pierwszej połowy, gdzie Piotr Zieliński miał doskonałą okazję do zdobycia bramki. Natomiast mam naprawdę duży niedosyt patrząc jak zagraliśmy w pierwszym meczu z Meksykiem, czy później z Argentyną - dodał.

Dudek zauważył też, że po takim turnieju, zwłaszcza po fazie grupowej na Czesława Michniewicza oraz piłkarzy może spaść ogromna fala krytyki za styl w jakim się zaprezentowali. Były reprezentant Polski przyznał jednak, że zawodnicy przez taktykę trenera czuli się zdemotywowani nawet w chwili wyjścia z grupy, kiedy w normalnych warunkach w drużynie zapanowałaby wielka radość i euforia w narodzie.

"Taktyka Michniewicza była dla zawodników demotywująca"

Po takim mundialu na pewno spadną słowa krytyki na zawodników, którzy w większości nie byli w stanie osiągnąć swojego najwyższego pułapu. Nawet Robert, który mimo, że zdobył dwie bramki, ale widać było, że na boisku potwornie się męczył. Żal było patrzeć, że najlepszy napastnik na świecie bezradnie stał i patrzył na poczynania swoich kolegów. Nie było w tym zespole czuć żadnej radości. Mi to osobiście przypominało bardziej treningi za karę, które trener robił po przegranym meczu. Taktyka Michniewicza na tym turnieju była dla zawodników demotywująca. Podejrzewam, że nawet po awansie demotywacja była, a przecież w takim momencie powinna zapanować radość i powinno być jakieś zadowolenie, że udało się dojść do 1/8 finału. To najbardziej boli kibiców jak i samych zawodników - podsumował