Polska - USA 3:1 (16:25, 26:24, 25:19, 25:23)
Polska: Milena Sadurek, Katarzyna Gajgał, Agnieszka Bednarek-Kasza, Katarzyna Skowrońska-Dolata, Anna Barańska, Karolina Kosek, Paulina Maj (libero) oraz Katarzyna Skorupa, Berenika Okuniewska, Joanna Kaczor, Mariola Zenik
Pierwszy set był w wykonaniu Polek fatalny. Gospodynie miały problemy z przedarciem się przez blok rywalek, do tego popełniły mnóstwo prostych błędów i gładko przegrały 16:25. Niewiele brakowało, aby także druga partia zakończyła się zwycięstwem Amerykanek. Biało-czerwone prowadziły co prawda 8:4, ale później inicjatywę przejęły reprezentantki Stanów Zjednoczonych, które wygrywały 24:20. Polki zdołały jednak zdobyć - przy sporej dozie szczęścia - sześć punktów z rzędu.
W trzecim secie Polki wygrały 25:19, a w czwartym przegrywały już 10:14, ale za chwilę wyszły na prowadzenie 15:14 i w końcówce, prowadzone przez Katarzynę Skorupę (została uznana za najlepszą zawodniczkę tego meczu) ponownie nie dały Amerykankom szans, sprawiając mnóstwo radości świetnie dopingującym kibicom.
Udział w turnieju finałowym Grand Prix, który odbędzie się w dniach 25-29 sierpnia w chińskiej miejscowości Ningbo, ma zapewniony tylko zespół gospodarzy. Pozostałych pięć zostanie wyłonionych na podstawie wyników dziewięciu turniejów kwalifikacyjnych. Z Gdyni Polki pojadą do Okayamy, gdzie zagrają z Japonią (gospodarz), Tajwanem i ponownie Niemcami, a następnie w Tajpei rywalizować będą z Tajwanem (gospodarz), Brazylią i Portoryko.
Za zwycięstwo w gdyńskim turnieju Polki otrzymały premię w wysokości 35 tysięcy dolarów. Triumfator finałowej imprezy zgarnie aż 200 tysięcy dolarów. W sumie pula nagród FIVB World Grand Prix wynosi 1,4 miliona dolarów.
Powiedzieli po meczu:
Hugh McCutcheon (trener reprezentacji Stanów Zjednoczonych): "Jestem pod wrażeniem nie tylko gry Polek, ale również postawy polskich kibiców, którzy stworzyli na trybunach niesamowitą atmosferę. Z gospodyniami toczyliśmy wyrównaną walkę, a o naszych przegranych w poszczególnych setach decydowały detale. Zrzuciłbym to na karb braku ogrania. Moje siatkarki są niedoświadczone i jeszcze nie wiedzą, jak należy zachować się w takich momentach. To była dobra lekcja i mam nadzieję, że wyciągniemy z niej właściwe wnioski".
Jerzy Matlak (trener reprezentacji Polski): "Po raz pierwszy polski zespół wygrał turniej World Grand Prix. Na pewno jesteśmy z tego wyniku bardzo zadowoleni, niemniej te trzy zwycięstwa nie powinny zaciemniać obrazu całokształtu naszej gry. Wciąż mamy nad czym pracować, bo przytrafia nam się jeszcze wiele błędów. Popełniliśmy ich mnóstwo zwłaszcza w drugim secie, który udało nam się, przy odrobinie szczęścia, wygrać. Ten mecz pokazał, że w sporcie wszystko jest możliwe. Po pierwszej przegranej partii nasze dziewczyny były zdeprymowane i patrzyły na czubki własnych butów. Amerykanki na początku nas rozbiły, ale później karta się odwróciła. W nagrodę dziewczyny mają wolny wieczór i mogą się iść zabawić. Jutro wylatujemy na kolejny turniej do Japonii".