Brazylia: Vissotto, Murilo, Rodrigao, Lucas, Marlon, Dante i Mario (libero) oraz Theo, Bruno.

Bułgaria: Andriej Żekow, Swietosław Gociew, Matej Kazijski, Walentin Bratojew, Władimir Nikołow, Wiktor Josifow i Teodor Salparow (libero) oraz Metodi Ananiew, Cwetan Sokołow, Konstantin Mitew, Todor Alksiejew, Nikołaj Nikołow.

Reklama

Coraz lepiej czują się Brazylijczycy w Europie, a ich przewaga nad rywalami zaczyna rzucać się w oczy. W piątek pokonali po dosyć zaciętym spotkaniu Czechów 3:1, a w sobotę Bułgarom, brązowym medalistom poprzednich mistrzostw świata, nie dali najmniejszych szans, wygrywając 3:0.

Ekipa włoskiego szkoleniowca Silviano Prandiego tylko na początku każdego seta potrafiła nawiązać walkę z "canarinhos". Później ich przewaga rosła. Głównie za sprawą szczelnego bloku Lucasa i Rodrigao oraz zagrywek Vissotto.

Najbardziej wyrównana była pierwsza partia, którą Brazylijczycy wygrali tylko dzięki prostym błędom w końcówce Bułgarów 25:22. Druga partia to znakomita gra Mateja Kazijskiego, rzadko jednak popierana dobrą postawą jego kolegów i to dlatego rywale przewagę wypracowali sobie już znacznie wcześniej (19:14). Ostatni punkt zdobył Dante po skosie.

Trzecia odsłona spotkania była już tylko formalnością. Zawodnicy Prandiego nie znaleźli recepty na wicemistrzów olimpijskich, a oni rozbili Bułgarów 25:16.