Polki rozpoczęły turniej od dwóch porażek, jednak w obu spotkaniach mogły pokusić się o wygrane.

"Pechowa porażka z Japonią na inaugurację zostawiła ślad na naszej grze. Mieliśmy zaledwie kilkanaście godzin na odpoczynek. Stąd też brała się nerwowość" - ocenił Matlak.

Reklama

"Musimy zresetować głowy, bo mistrzostwa dopiero się rozpoczynają. Dla nas niestety dość pechowo i nieszczęśliwie. Niestety układ spotkań mieliśmy nie taki, jaki bym sobie życzył. Nie jest on przypadkowy, ale nie chcę rozwijać tego tematu, bo nie szukam w ten sposób usprawiedliwienia" - zaznaczył.

Jego zdaniem, kluczowym momentem sobotniego meczu była trzecia partia, w której Polki wygrywały już 20:16 i 23:21. "Gra była bardzo rwana, mieliśmy dobre momenty, ale też łatwo, seryjnie traciliśmy punkty" - dodał.

Reklama

Pytany o Annę Werblińską, która miała kłopoty ze skończeniem ważnych piłek w decydujących momentach meczu z Serbią, odparł: "To prawda, na Ance wywierana jest duża presja i jeśli ona sobie z nią poradzi, to będziemy wygrywać. W przeciwnym razie będziemy mieć kłopot. Inne zespoły wiedzą, że ważne piłki kierowane są do niej i w ciemno ustawiają blok. Nie oszczędzają jej też na zagrywce, co nie ułatwia jej zadania. Przypomnę, że ona jako jedyna rozegrała dwa pełne, trudne spotkania".