W ostatnich latach nie ma praktycznie sezonu by w Japonii nie odbywała się jakaś duża impreza siatkarska. Mistrzostwa świata kobiet rozgrywane są już po raz trzeci w ciągu ostatnich 12 latach. Do tego dochodzą turnieje Grand Prix, Puchar Świata czy Puchar Wielkich Mistrzów. Być może Japończycy czują już przesyt imprezami i tak już tak licznie nie zaglądają do hal.

Reklama

Pierwsze spotkania, które rozpoczynają się o godz. 12.30 (lokalnego czasu) ogląda zwykle niespełna tysiąc widzów. Niewiele więcej pojawia się na kolejnym spotkaniu, dopiero gdy wieczorem gdy wchodzą na parkiet Japonki, hala zaczyna żyć. Jednak na żadnym z trzech spotkań na Yoyogi National Stadium nie zasiadł komplet widzów, a bilety można bez problemów kupić w kasach przed meczem.

W innych miastach jest znacznie gorzej. Mecze mistrzyń olimpijskich - Brazylijek, mistrzyń Europy - Włoszek czy najlepszego drużyny ostatnich MŚ ogląda dwa-trzy tysiące kibiców. Także spotkania innych azjatyckich drużyn - Chin i Korei Południowej nie cieszą się większym zainteresowaniem.

W Tokio na doping mogą liczyć także siatkarki z Peru. Blisko tysięczna barwna grupa latynosów podczas meczu z Japonkami momentami zagłuszała nawet miejscowych fanów wyposażonych w dmuchane pałki. To nieodłączny atrybut każdego japońskiego kibica, który można kupić za 300 jenów (ok. 11 złotych). Wybór gadżetów związany z siatkarski mundialem jest ogromny - koszulki, bluzy, czapeczki, maskotki, zdjęcia zawodniczek (tylko japońskich), a nawet biżuteria.

Organizatorzy starają się jak mogą by zadowolić uczestników mistrzostw. Imprezę obsługuje spora liczba osób, w samym biurze prasowym pracuje kilkadziesiąt osób, zawsze uśmiechniętych, gotowych pomóc, choć nie zawsze mówiących po angielsku.W hali Yoyogi National Stadium rozegrane zostaną także mecze drugiej rundy oraz półfinały i pojedynki o medale. Mistrzostwa potrwają do 14 listopada.