"Od środy wyczuwa się w naszej ekipie duże napięcie. Widać, że wszyscy wiedzą, o co gramy. Każdy marzy o wyjeździe na igrzyska i to widać" - mówił DZIENNIKOWI Witold Roman, menedżer kadry i dawny jej kapitan. W 1996 roku był czołowym środkowym w drużynie, która wygrała wyjazd na igrzyska w Atlancie. Teraz chce pojechać na tę imprezę w nowej roli. "Od tamtego czasu zmieniło się wszystko, nie tylko moja funkcja. Teraz siatkarze żyją w zupełnie innym świecie, mogą myśleć wyłącznie o graniu. 12 lat temu ja musiałem zajmować się jeszcze sprawami organizacyjnymi, typu przejazdy, posiłki, treningi".

Reklama

Roman jest dobrej myśli, podobnie jak inny czołowy siatkarz tamtej ekipy Wiktora Kreboka, Krzysztof Stelmach. Teraz jako trener współpracuje z Raulem Lozano i wierzy, że zwycięstwa nad Indonezją (w sobotę) oraz Portugalią (w niedzielę) dadzą Polsce olimpijski awans.

"Gdybyśmy grali z tymi rywalami półtora roku temu, bylibyśmy chyba pewni awansu, podobnie jak... nasi przeciwnicy. Na mistrzostwach Europy w Moskwie w 2007 roku u chłopaków pojawiło się jakieś zmęcznie. Wszyscy zobaczyli, że nie jesteśmy tak blisko Brazylii, jak mogłoby się nam wydawać. Że jednak można nas ugryźć. I próbują to robić" - wyjaśnia Roman.

Najbardziej próbują Portugalczycy, z którymi Polska zagra w niedzielę. Wczoraj okazało się, że jednym z czterech sędziów będzie... reprezentant gospodarzy. Oznacza to, że poprowadzi dwa mecze naszej drużyny, bo przecież nie będzie mógł sędziować własnej drużynie. "Jesteśmy przygotowani na wojnę psychologiczną. Cztery lata temu, na takim samym turnieju w Porto, Portugalczycy też uprzykrzali nam życie. Wyłączyli nawet klimatyzację w hali. Teraz będzie podobnie" - przewidywał Sebastian Świderski. Już przed turniejem okazało się, że miał rację.

Polacy zaprotestowali przeciwko wyborowi sędziego. Witold Roman przygotował nawet pisemny protest do FIVB, ale nie trzeba było go wysyłać. Interwencja prezesa PZPS Mirosława Przedpełskiego sprawiła, że Portugalczyk został rezerwowym. Oznacza to jednak, że każdego dnia jeden z sędziów będzie prowadził dwa mecze!

Dziś polscy siatkarze wygrają z Indonezją (innej myśli nikt nie dopuszcza), w niedzielę czeka ich ciężki mecz z Portugalią. Wszyscy wierzą, że po nim będzie można świętować olimpijski awans. Pomóc ma w tym nawet... wstawiennictwo niebios, bo już w piątek przylecieli do Portugalii Edward Pleń, duszpasterz polskich sportowców i najbardziej zżyty z siatkarzami ksiądz Mirosław Choroszy.