"Razem z Łukaszem Kruczkiem chcieliśmy aktywnie włączyć się w pracę. Wziąć łopaty, betoniarkę i zacząć coś robić. Bo to, co się tam dzieje, to po prostu szok" - miał komentować lider naszej reprezentacji. Doświadczenie ma, bo pomagał przy remoncie domu, gdzie mieści się jego galeria - pisze "Fakt".

"To nie do końca tak. Żartowaliśmy z Adamem, że przy odrobinie dobrych chęci, ekipa zapaleńców nawet bez ciężkiego sprzętu już dawno by sobie z tym poradziła" - wyjaśnia Kruczek, drugi trener naszej reprezentacji przejeżdżający prawie codziennie obok budowy.

Trudno dziwić się słowom naszych kadrowiczów. "Skocznia w Wiśle jest nam niezbędna do treningów. Z powodu jej braku zawodnicy tracą czas na dojazdy do Zakopanego" - apelował niedawno szkoleniowiec reprezentacji Polski Hannu Lepistoe. A budowa wiślańskiej skoczni ciągnie się od 2004 roku. Termin jej zakończenia kilkakrotnie przekładano. Przez błędy w projekcie, z powodu których latem ubiegłego roku na zeskoku osunęła się ziemia, koszt inwestycji wzrósł z 38 aż do 47 milionów złotych!

Na szczęście Małysz i jego koledzy chyba nie będą musieli sami wykańczać skoczni. Po odblokowaniu finansowania budowy gospodarze obiektu zapewniają, że budynek główny oraz wieża sędziowska mają być gotowe do końca września. Obiecują postarać się, by cała skocznia została oddana do użytku 1 stycznia 2008 r.

Na razie nasi skoczkowie przygotowują się do zimy w Niemczech. Obóz w Oberstdorfie potrwa do piątku. Nie wiadomo gdzie Polacy będą trenować potem, bo w Zakopanem ma zacząć się remont popsutego wyciągu...







Reklama