"Kiedy przyjechałem na skocznię, obawiałem się o warunki pogodowe. Na dole mocno wiało, jeszcze bardziej niż na zeskoku. Najgorszy był próg, gdzie czasem był mocny przeciąg" - opowiadał zawodnik. Przyznał, że decydujące znaczenie miał pierwszy skok, na odległość 125 metrów.

"Zawsze jak wieje z tyłu, to tak wychodzi, że lepiej skaczę od rywali. W pierwszym skoku było ciężko, bo zaraz po wyjściu z progu dostałem spychający wiatr w plecy. Na szczęście wytrzymałem go i był to bardzo dobry lot" - dodał najlepszy polski skoczek.

"Każdy chciałby wygrać Puchar Świata, ale ciągle mam do Andersa Jacobsena ponad 130 punktów straty. Andersowi dzisiejszy konkurs nie wyszedł, ale na treningach skakał bardzo dobrze. Wyśmienicie skacze też Simon Ammann. Będzie bardzo trudno, ale będę walczyć" - zapowiada złoty medalista mistrzostw świata w Sapporo.



Reklama

Małysz był zaskoczony, że kibicowało mu mnóstwo kibiców z Polski. "Naszych fanów było dziś więcej niż fińskich. To bardzo miłe, bo dzięki nim czułem się tu bardzo dobrze" - zakończył podopieczny Hannu Lepistoe.