Norweskie biegaczki na czele z Marit Bjoergen przyznały na łamach skandynawskich dzienników, że są głęboko poruszone historią Kowalczyk.
Po doniesieniach o depresji Justyny bardzo było mi jej żal. Kładąc się do snu w jednoosobowym pokoju, doszło do mnie, że kiedy wokół mnie jest cała drużyna, to ona - trenująca samotnie - tak właśnie zasypia przez większą część roku. Gdyby mnie to spotkało, zapytałabym samą siebie, co ja właściwie robię. Poronienie z pewnością było tak traumatycznym wydarzeniem, że powrót do rywalizacji musiał kosztować Justynę nieprawdopodobnie dużo - powiedziała Bjoergen.