Jak pan się czuje przed pierwszym startem na mistrzostwach świata. Presja? Nerwy?
Tomasz Sikora: Na razie specjalnej presji nie odczuwam, bo ta, która towarzyszy startom w Pucharze Świata jest podobna. Ale świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że gdy jest się wysoko w pucharowej klasyfikacji to oczekiwania rosną. A zdenerwowanie? Przed startem na pewno będą emocje, ale mnie one zazwyczaj pomagają. Im są większe tym dla mnie lepiej. Jestem optymistą.
Jako wicelider PŚ jest pan wymieniany wśród murowanych faworytów mistrzostw świata.
Nie wiem czy murowany, gdyż faworytów jest bardzo wielu. Zazwyczaj każda ekipa przygotowuje się konkretnie pod mistrzostwa świata. Dlatego sądzę, że tych rywali będzie znacznie więcej niż w PŚ.
>>>Sikora narzeka, że w Korei nie ma co jeść
W Korei jesteście już od 2 lutego… Były problemy z aklimatyzacją?
Ogólnie czuję się dobrze, z dnia na dzień lepiej. Niestety warunki pogodowe nie są dobre i nic nie wskazuje na to, że się poprawią.
Ale chyba lubi pan to miejsce. W ubiegłym sezonie pańskie wyniki w Pyeong Chang były dobre.
To prawda. Trasa została trochę zmieniona, ponieważ było dużo ostrych zjazdów i zbyt wiele wypadków. Teraz nadal jest jednak podobnie…
Nie sprawi panu problemów strzelanie przy sztucznym oświetleniu?
W tym roku było już tyle zawodów w godzinach wieczornych, że był czas się przyzwyczaić. Przy sztucznym oświetleniu jest to o wiele słabsza widoczność, niekiedy kąt światła przenosi trochę strzały. Ale jesteśmy po 10-dniowym zgrupowaniu, podczas trenowaliśmy strzelanie właśnie w takich warunkach. Sądzę, że będzie dobrze.
Miał pan okazję, by podpatrzyć, co robi konkurencja?
Oczywiście, wszystkie ekipy są już na miejscu i codziennie razem jesteśmy na treningach. Każda z drużyn miała sprawdziany lub szybkie treningi. Ale to nie to samo co oficjalny start, więc cała prawda wyjdzie dopiero w sobotę.