Lepiej rozpoczęła mecz Riske, wychodząc na prowadzenie 2:0, ale potem oddała przeciwniczce pięć kolejnych gemów, w tym trzy przy własnym podaniu. Przy stanie 2:5 zaczęła grać ryzykownie, a Polka była mocno zdenerwowana.
Krakowianka pozwoliła rywalce odrobić część strat, ale przy stanie 5:4 zmobilizowała się i utrzymała swój serwis, kończąc pierwszą partię po 63 minutach walki opartej na długich wymianach z głębi kortu. Wykorzystała jednak dopiero szóstego setbola.
Dekoncentracja Radwańskiej w drugim secie sprawiła, że jej rywalka szybko objęła prowadzenie 4:0. Oddała Polce tylko jednego gema i po godzinie i 54 minutach wyrównała stan meczu.
Przy stanie 1:4 krakowianka poprosiła o przerwę medyczną z powodu przemęczenia organizmu. Po kilku minutach wróciła do gry.
Cały mecz toczył się w upale i w pewnym momencie Ula źle się poczuła, dlatego wzięła "medical". Była wtedy bliska zejścia z kortu, ale okłady z lodu, nawodnienie organizmu napojami i sama dłuższa chwila odpoczynku postawiły ją na szczęście na nogi. To była jedyna słabość, bo poza tym tenisowo i sportowo była lepsza od Amerykanki - powiedział PAP kapitan reprezentacji Polski w rozgrywkach o Fed Cup Tomasz Wiktorowski, który jako trener towarzyszy w Australii Agnieszce Radwańskiej.
W decydującej partii, trwającej 35 minut, obie tenisistki dążyły do skracania wymian i zdobywania punktów jak najmniejszym nakładem sił. Już w czwartym gemie Radwańska zdobyła "breaka" na 3:1, ale od razu oddała swój serwis przeciwniczce.
Jednak od stanu 3:2 Polka nie straciła już gema i zakończyła spotkanie po dwóch godzinach i 34 minutach. Popełniła w nim, zresztą podobnie jak Riske, cztery podwójne błędy serwisowe, a także miała dwa asy. W wygranych punktach uzyskała nieznaczną przewagę 94-89.
Początkowo mecz był wyznaczony jako drugi na korcie numer 15., ale na nim pięciosetowy maraton zafundowali kibicom Andriej Gołubiew z Kazachstanu i Rosjanin Michaił Jużny, a zwyciężył ten pierwszy 7:5, 6:7 (4-7), 6:4, 4:6, 6:3. Ponieważ panowie grali pięć godzin bez siedmiu minut, organizatorzy przenieśli mecz Polki na kort numer 21.
Dotychczas spotykały się dwukrotnie i za każdym razem lepsza była tenisistka z USA. W 2010 roku wygrała w turnieju ITF w Saint Raphael 6:4, 6:2, a także w ubiegłym sezonie w imprezie WTA Tour na trawie w Birmingham 4:6, 6:2, 6:3.
W drugiej rundzie Radwańska zmierzy się w czwartek z Rumunką Soraną Cirsteą, która w drugim dniu turnieju sprawiła największą jak dotychczas niespodziankę, eliminując rozstawioną z numerem szóstym Australijkę Samanthę Stosur 7:6 (7-2), 6:3.
Uważam, że ze względu na styl gry Uli lepszą rywalką będzie dla niej Cirstea, bo pokonać Stosur byłoby bardzo ciężko. Poza tym pamiętajmy, że najczęściej jest tak, że po wygranej z zawodniczką z TOP 10 dziewczyny grają następny mecz nieco słabiej i są na ogół lekko zdekoncentrowane. To zawsze dobrze jest wykorzystać. Na pewno nie będzie pojedynku na Rod Laver Arena w sesji wieczornej, ale przecież nie o to tu chodzi, tylko o jak najlepszy wynik w Wielkim Szlemie - powiedział PAP Wiktorowski.
Starsza z sióstr Radwańskich - Agnieszka, rozstawiona z numerem ósmym, w drugiej rundzie zmierzy się w środę nad ranem (polskiego czasu) z Argentynką Paulą Ormaecheą, obecnie 189. w rankingu WTA Tour, która wcześniej przebijała się przez eliminacje. Zagrają czwarty mecz na Margaret Court Arena, trzeciej co do wielkości arenie w Melbourne Park.