W podanym 23 lutego składzie biało-czerwonych znaleźli się: Jerzy Janowicz (96. ATP), Kamil Majchrzak (300.) oraz debliści Marcin Matkowski i Łukasz Kubot. Kilka dni później okazało się, że z kadrą trenować będzie także Michał Przysiężny (318.), bohater wrześniowego barażu o awans do elity. Głogowianin z powodu kłopotów z kręgosłupem nie rozegrał w tym sezonie jeszcze ani jednego meczu i jeszcze tydzień temu sztab szkoleniowy Polaków twierdził, że nie ma szans, by w najbliższy weekend zaprezentował się publiczności w Ergo Arenie.

Reklama

Ostateczny skład kapitan Radosław Szymanik poda w czwartek. Pod dużym znakiem zapytania stoi występ Janowicza. Łodzianin w ostatnich miesiącach walczył o powrót do zdrowia po serii kontuzji. Rozegrał w tym roku tylko jeden mecz - w połowie stycznia wystąpił w wielkoszlemowym Australian Open, z którym pożegnał się po pierwszej rundzie. W ostatnich tygodniach we znaki ponownie dało mu się kolano. Jeszcze na początku tygodnia 25-letni zawodnik trenował indywidualnie w Łodzi.

Mam przygotowany wariant, który zakłada, że Janowicz nie będzie mógł w tym spotkaniu zagrać. Wszystko rozstrzygnie się w czwartek tuż przed 12, czyli godzinę przed zaplanowanym w Gdańsku losowaniem meczu - wyjaśnił we wtorek Szymanik.

Z kadrą trenują także Hubert Hurkacz (602.) i deblista Mariusz Fyrstenberg.

Podopieczni Szymanika zapewnili sobie awans do elity rok po historycznym awansie kobiecej reprezentacji Polski do Grupy Światowej w Pucharze Federacji.

Zacząłem grać regularnie w Pucharze Davisa w 2003 roku, a od 2007 roku naszym celem było dostanie się do elity. Zajęło nam to osiem długich lat, ale to świetne uczucie być tu wreszcie. Teraz będziemy dążyć do tego, by wygrać mecz w Gdańsku. Mam nadzieję, że w tym spotkaniu będziemy mieli wsparcie kibiców na trybunach. Nieopodal rozgrywany jest turniej w Sopocie, więc w tym rejonie jest wielu fanów tenisa. Gramy w domu na szybkim korcie, który zdecydowanie nam odpowiada, a chyba mniej Argentynie. Rywale mają dobre wyniki na "betonie", ale znacznie lepiej idzie im na ziemnej nawierzchni, zwłaszcza w domu - argumentował Matkowski.

On i Kubot w ubiegłym roku byli pewnym punktem biało-czerwonych w tych rozgrywkach - wygrali deblowy pojedynek we wszystkich trzech meczach.

Reklama

Argentyńczycy siedem z ostatnich dziesięciu meczów w tych rozgrywkach rozgrywali u siebie. Kapitan tej reprezentacji Daniel Orsanic powołał: Leonardo Mayera (41. ATP), Guido Pellę (42.), Carlosa Berlocqa (141.) i Renzo Olivo (167.). Pewniakiem od dłuższego czasu w tej drużynie był Mayer. W ostatnich tygodniach zaś z dobrej strony pokazał się Pella, który w drugiej połowie lutego dotarł do finału turnieju na kortach ziemnych w Rio de Janeiro. Kibice z Ameryki Południowej mieli nadzieję, że do zespołu dołączy słynny Juan del Potro, który w lutym wrócił do rywalizacji po 11-miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją nadgarstka. Triumfator US Open z 2009 roku uznał, że nie jest jeszcze gotowy do rywalizacji w spotkaniach do trzech wygranych setów, a takim systemem gra się w Davis Cup. Z powodu kontuzji nie zagra z kolei Juan Monaco (98.).

Orsanic zaznaczył, że nie analizuje kłopotów gospodarzy weekendowego meczu w Gdańsku, a skupia się na własnym zespole i walce o każdy punkt.

Biało-czerwoni awans do elity zawdzięczają pokonaniu - w składzie: Janowicz, Przysiężny, Kubot i Matkowski - we wrześniowym barażu w Gdyni Słowacji 3:2.

Reprezentacje Polski i Argentyny nigdy wcześniej się nie zmierzyły, stąd o wyborze gospodarza marcowej konfrontacji zdecydowało wówczas dodatkowe losowanie.

Drużyna z Ameryki Południowej w ubiegłym roku dotarła do półfinału rozgrywek. Jeszcze nigdy nie zdobyła Pucharu Davisa, ale czterokrotnie dotarła do finału - w 1981, 2006, 2008 i 2011 roku. Tylko oni oraz reprezentacje Rumunii i Indii więcej niż raz wystąpiły w decydującym spotkaniu i wciąż nie mają w dorobku tego trofeum.

W piątek rozegrane zostaną dwa spotkania singlowe (początek o godz. 14.30), dzień później debel (g. 13), a na niedzielę zaplanowano rewanżowe pojedynki w grze pojedynczej (12). Wygra ekipa, która zdobędzie trzy punkty. Zwycięzca meczu w Gdańsku w ćwierćfinale spotka się z Włochami lub Szwajcarami (15-17 lipca).