W drugim sobotnim meczu debiutująca w drużynie narodowej Magdalena Fręch zmierzy się z Ya-Hsuan Lee.
W niedzielę Kania o godz. 12 powalczy z Lee, a następnie Fręch z Hsu. Na koniec zaplanowano debla, w którym grająca kapitan biało-czerwonych Klaudia Jans-Ignacik i Katarzyna Kawa za rywalki będą miały Chia-Jung Chuang i Chin-Wei Chan.
Obie drużyny występują w osłabionych składach. W polskiej brakuje dwóch najwyżej sklasyfikowanych tenisistek - Agnieszki Radwańskiej i Magdy Linette. Wśród rywalek nie ma Su-Wei Hsieh, 80. w świecie, oraz czołowych deblistek sióstr Yung-Jan i Hao-Ching Chan.
Pod nieobecność Radwańskiej i Linette to właśnie 151. w światowym rankingu Kania jest pierwszą rakietą biało-czerwonych. Pojedynek z plasującą się 202 pozycje niżej Hsu zupełnie tego jednak nie potwierdził. Polka co prawda dobrze zaczęła i przełamała podanie przeciwniczki na 2:1, ale był to w zasadzie jedyny moment, w którym dominowała na korcie.
Później Kania nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na agresywną, regularną grę rywalki, która popisała się kilkoma efektownymi akcjami, i w pierwszym secie zdołała wygrać jeszcze tylko jednego gema.
W drugim szybko zrobiło się 1:2, później nawet 2:5. Wtedy na krótko do głosu doszła 23-latka z Sosnowca, która po raz drugi wygrała gema przy podaniu Tajwanki, a po chwili zbliżyła się na 4:5. 19-letnia Hsu, której wyraźnie odpowiadała szybka nawierzchnia w inowrocławskiej hali, opanowała jednak sytuację i zakończyła spotkanie po godzinie i 16 minutach gry.
Polska - Tajwan 0:1
Paula Kania - Ching-Wen Hsu 3:6, 4:6