Zajmująca 51. miejsce na światowej liście Keys, która sześć lat temu była siódmą rakietą świata, powtórzyła sukces z 2015 roku, kiedy na antypodach także osiągnęła półfinał.
Przegrała wówczas z najwyżej rozstawioną swoją rodaczką Sereną Williams. Teraz również może trafić na liderkę światowego rankingu, gdyż jej kolejną rywalkę wyłoni spotkanie Australijki Ashleigh Barty z Amerykanką Jessicą Pegulą.
26-letnia mieszkanka Orlando łącznie po raz piąty zagra w wielkoszlemowym półfinale. Do finału przebiła się raz - w 2017 roku w US Open, który przegrała ze swoją rodaczką Sloane Stephens. W "czwórce" była także dwukrotnie w 2018 roku - w Paryżu i Nowym Jorku.
Serwis najsilniejszą bronią Keys
W pojedynku z Krejcikovą największą bronią Keys, która opuściła ubiegłoroczną edycję Australian Open z powodu COVID-19, był serwis. Posłała aż 11 asów, przy ledwie jednym podwójnym błędzie, a rywalka zaliczyła dwa wobec czterokrotnie dwóch kolejno zmarnowanych podań.
Ofensywnie usposobiona Amerykanka posłała 27 uderzeń wygrywających przy 21 niewymuszonych błędach, a liczby triumfatorki ubiegłorocznego French Open w tych elementach to, odpowiednio, 12 i 28.
Choć wiele gemów miało wyrównany przebieg, to w większości ostatnie słowo należało do Keys.
Ten sukces wiele dla mnie znaczy, zwłaszcza po bardzo trudnym poprzednim roku. To był naprawdę głęboki, ciemny dół rozpaczy, ale wraz z moim sztabem zrobiliśmy wszystko, by o tym zapomnieć, zresetować się i wystartować od zera. Mam nadzieję, że tym wynikiem zostawiłam poprzednie 12 miesięcy daleko w tyle - przyznała Amerykanka, która świetnie czuła się w australijskim upale.
Upał wymęczył Krejcikovą
Latem trenuję w Orlando, które o tej porze roku jest chyba najbardziej gorącym miejscem na ziemi. Wtedy sobie myślę, że byłoby milej, gdzieś się przenieść, ale tu, w Melbourne, przyzwyczajenie do upału działa na moją korzyść - dodała z uśmiechem Keys.
Było to wyraźne nawiązanie do Krejcikovej, która w palącym słońcu wyraźnie nie była najlepiej dysponowana.
Nie czułam się dziś dobrze. Ten upał plus fakt, że był to już piąty mecz tutaj zrobiły swoje. Nie chciałam rezygnować, ale więcej nie byłam w stanie dać z siebie. Przy czym nie chcę odbierać zasług i splendoru Madison. Ona ciężko zapracowała na wygraną, zasłużyła na nią i trzeba to szanować - podsumowała zwyciężczyni ubiegłorocznego French Open, która po raz pierwszy awansowała do "ósemki" w Melbourne. Wcześniej w tej imprezie nigdy nie przeszła drugiej rundy.
Ćwierćfinał między Barty a Pegulą odbędzie się we wtorek w sesji wieczornej na Rod Laver Arena - największym korcie kompleksu Melbourne Park.
W środę o miejsce w półfinale powalczy Iga Świątek, której przeciwniczką będzie Estonka Kaia Kanepi.